Minęło kilka dni od kiedy
Boruto,Sarada i Mitsuki zdali test Kakashiego. Od tamtego czasu
zaczęły wypełniać różne misje, którymi głównie było np.
Pielenie ogródka, wyprowadzanie psów itp.. Blondynowi to nie za
bardzo się podobało, miał nadzieje na jakieś ciekawsze misje. W
tym momencie cała drużyna była w gabinecie Hokage.
MN(Minato Namikaze):A więc następną
misją będzie zrobienie zakupów pewnej sąsiadki.
B:Nie, nie nie! Czcigodny-czwarty daj
nam jakąś lepszą misje, te zadania są zbyt banalne! (wybuchł
niebieskooki)
S:Pryknąłbyś się w końcu! (odparła
czarnowłosa po czym walnęła blondyna w głowę)
KH:Przepraszam za niego ,, czcigodny".
MN:Nie szkodzi, w porządku. Widzę
że jesteś ambitnym chłopcem, zupełnie jak bym widział Naruto.
Dobrze, zobaczmy co my tu mamy.
Hokage zaczął szukać jakiejś
odpowiedniej misji, której by wszyscy sprostali.
MN:Dobrze, to powinno być
wystarczające. Waszą misją jest dostarczenie tego zwoju do
wioski Kamienia. To jest misja rangi C, więc sądzę że nie
powinno być problemu.
B:Hura! (krzyknął uradowany blondyn)
KH:Dziękujemy Hokage-sama, w takim
razie my już pójdziemy.
MN:Uważajcie na siebie.
Kiedy drużyna opuściła gabinet,
zaczęli przygotowywać się do misji.
KH:Dobra, to idźcie najpotrzebniejsze
rzeczy, za godzinę widzimy się przed bramą.
-Tak jest. Odparli oboje.
Po niecałej godzinie Boruto i reszta
była przed bramą, brakowało tylko Kakashiego.
B:Jezu, czy ten sensei musi się
ciągle spóźniać?
S:Naprawdę, mógłby na tym
popracować.
Po jakiś półgodziny pojawił się
siwowłosy Joinin.
KH:Dobra by dostać się do wioski
Kamienie, najkrócej będzie się przedostać przez wzgórze
śmierci.
M:Wzgórze Śmierci?
KH:Tak, wbrew pozorom może być to
niebezpieczne miejsce.
S:Jakim wbrew pozorom, nazwa mówi
chyba sama za siebie.
KH:Jeśli będziecie się trzymać planów, to nie ma cie się czego obawiać.
K:Kakashi-sensei, czy to znaczy że ta
misja mogłaby mieć inną range?
KH:Nie wykluczone, ale za pewnie hokage
wszystko dobrze przemyślał.
B:Dobra, w porządku ruszamy.
KH:”Ten chłopak jest zupełnie jak
naruto” (Pomyślał Hatake)
KH:Dobra idziemy.
-Tak jest Odparli wszyscy.
Troje trzynastolatków oraz ich sensei
ruszyli na swoją pierwszą misje, przynajmniej w tym świecie.
Tak jak myśleli, misja była banalna, przynajmniej dopóki nie
doszli na wzgórze śmierci. Kiedy weszli na nią, by przejść
dalej musieli wejść do lasu który tam się znajdował .
KH:Dobra, to my tu się rozdzielimy,
niech każdy idzie w różne strony, jak znajdziecie drogę do
wioski niech uwoli swoją czakrę.
Genini kiwnęli głową i każdy się
rozszedł w swoją stronę. Boruto ignorując polecenia mistrza,
szedł sobie przez las zupełnie beztrosko niczym się nie przyjmując.
B:Myślałem, że ta misja będzie
bardziej ekscytująca. (powiedział sam do siebie w myślach)
Nagle, wyczuł jakiś ruch i w ciągu
sekundy uniknął kopnięcia jakiejś osoby, kiedy złapał
równowagę spojrzał na jakąś postać, która stała naprzeciw
niego. (ubrana w jakiś czarny płaszcz , miał średnie czarne włosy
i tego samego koloru oczy)
B:Kim jesteś i czego chcesz?
G:Nazywam się Genryuu i dostałem
rozkaz zabicia cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz