Na pewnej wysepce oddalonej
kilkadziesiąt kilometrów od krajów, znajdował się domek w którym
mieszkał, pewien staruszek (miał siwe włosy, ubrany w białą
togę) oraz blond-włosy chłopiec, na oko miał może jakieś 9-lat
(ubrany w białą koszulkę i czarne spodnie). Chłopiec akurat rąbał
drewno na ognisko.
BU:Skończyłem Ozashi-san.
O:Świetna robota Boruto, w takim razie
ty odpocznij a ja zacznę przyrządzać ognisko.
BU:Dobrze. (odparł po czym poszedł do
swojej sypialni trochę odpocząć)
Blondyn nie pamiętał jeszcze
wszystkiego ze swojego dawnego życia, miał tylko jakieś urywki
których sam nie poznaje. Kilka godzin później, ognisko było
gotowe więc Boruto wraz ze swoim mistrzem zaczęli smażyć
kiełbasę.
O:Posłuchaj Boruto, jesteś już dużym
chłopcem. Dlatego jutro wyruszysz do wioski która znajduje się w
kraju ognia.
BU:Kraju ognia, co to za wioska?
O:Wioska nazywa się Konoha-Gakure.
BU:Konoha-Gakurę, coś mi to mówi ale
nie za wiele.
O:Posłuchaj chciałbym abyś przekazał
ten list do tamtejszego Hokage, rozumiesz?
BU:Tak jest, ale dlaczego ja mam tam
udać sam?
O:Po prostu potraktuj to jako misje
oraz trening.
BU:Rozumiem.
O:W takim razie jeśli już się
najadłeś marsz do łóżka, jutro z samego rana masz wyruszyć.
BU:Dobrze. (odparł po czym zrobił to
o co poprosił go jego nauczyciel)
Następnego dnia....
Ozashi przygotował swojemu uczniowi
średniej-wielkości łódź, dzięki której ma udać się do kraju
ognia.
O:Dobra Boruto, To jest twoja łódź
dzięki której udasz się do celu, dodatkowo spakowałem ci co nieco
na drogę.
BU:Dziękuje Ozashi-san.
O:W takim razie życzę ci powodzenia,
nie zobaczymy się przez jakiś czas.
BU:Dziękuje mistrzu, żegnaj.
O:Uważaj na siebie chłopcze.
BU:Jasna sprawa. (odparł po czym
ruszył w stronę kraju ognia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz