Łączna liczba wyświetleń

środa, 8 czerwca 2016

Boruto IR:Rozdział 17

W czasie kiedy w wiosce liścia toczyły się walki, niedaleko poza nią pewien szesnastoletni blondy, walczył z kolejnym tajemniczym przeciwnikiem.
Jego cztery klony ruszyły na niego chcąc odwrócić uwagę, on w tym czasie stworzył rasengana po czym go rzucił. W czasie lotu zniknął z pola widzenia, Kayorashi myśląc że to nie wypał  zignorował to. Jednak chwilę później oberwał nią w brzuch i odleciał na spory kawałek, wykorzystując chwilowo sparaliżowanego zamaskowanego mężczyznę, Boruto rzucił w niego przemieszczając się w złotym błysku, gdy miał go zaatakować z chidori, ten ponownie go odepchnął.
Kay:Zaczynasz powoli działać mi na nerwy.
Tym razem to Kayorashi rzucił się do ataku na blondyna, ten chciał już go zaatakować, ale kiedy to zrobił okazało się że to hologram.
B:Co?
Nim zdążył cokolwiek jeszcze zrobić, został kopnięty przez Kayorashiego, kiedy tak leciał, znowu pojawił się przed nim, i uderzył z pięści w brzuch. Blondyn splunął krwią i leciał ku ziemi.
W tym czasie Kakashi rzucił się z raikiri na wężowego sannina, lecz ten zgrabnie uniknął jego ataku. W tym czasie równie Sakura oraz Sarada próbowały go znokautować używając pełni swoich sił. Sai rysował ogromne małpy na swoim zwoju, po czym przywołał je ze swojego zwoju. Sannin używając swoich obojga rąk złapał pięści oboje kunoichi, lecz ich siła była tak mocna że wbiła go nieco w ziemie. Sarada i jej alternatywna młodsza wersja matki odskoczyły od przeciwnika. Teraz to małpy narysowane przez bruneta wkroczyły do akcji, jednak Orochimaru bez problemu je rozwalił.
KH:Kamui! (krzyknął siwowłosy próbując przenieść przeciwnika do innego wymiaru)
Lecz to także na nic się nie zdało. Teraz Mitsuki wkroczył do akcji, z jego ust wypełzło setki węży które w ich ustach miały miecze. Ta umiejętność zaskoczyła nieco czarnowłosego. Wężowy sannin nie miał dużo czasu na myślenie, więc od razu przyłożył swoją rękę do ziemi, po czym pozbył się gadów powodując eksplozje w odległości kilkunastu metrów. Dzięki powłoce Susanoo Sarady, jej tymczasowa drużyna przeżyła eksplozje.
W tym samym czasie na górze hokage, nadal trwał pojedynek Danzou z Minato  wyraźnie było widać że to Shimura jest górą, blondyn już był całzdyszany.
MN:Powiedz proszę,jak to możliwe że jesteś w sobie taki silny?
D:Zaraz i tak umrzesz więc i tak ci powiem. Dzięki eksperymentom przeprowadzonym przez Orochimaru , nie tylko zyskałem 5 sharinganów, a także mam teraz w sobie odrobinę chakry pięciu z 9 ogoniastych bestii.
MN:Co? To nie możliwe?
D:A jedna .
Shimura stworzył w swojej ręce coś jakby mniejszą wersji bijuudamy, tym razem otoczona byłą niebieskim ogniem i wystrzelił w stronę hokage. Chciał się przenieś za pomącą Hirashinu, ale nie zostało mu na tyle chakry, chwile później nastąpiła ogromna eksplozja. Po chwilę spostrzegł że ktoś go uratował, miał długie czarne włosy i białe oczy.
NH:Wszystko w porządku Hokage-sama?
MN:Tak, dziękuje Neji. Mam prośbę, prześledź byakuganem  tego człowieka.
NH:Tak jest, Byakugan!
MN:I co widzisz coś 
NH:Tak, widzę jakbyś jakąś pieczęć w miejscu brzucha, która utrzymuję ogromną chakre.
MN:Rozumiem, dzięki. Na szczęście znajduje się w nad moim ukrytym w ziemi Kunaiu, doskonale.
D:Hahahaha, w końcu go załatwiłem.
W ułamku sekundy, przed danzu pojawił się Minato z gotowym Rasenganem, Shimura nie zdążył nic zrobić oberwał nim prosto w brzuch. Po chwili myśląc że posiada jeszcze jakieś otwarte oko, padł martwy na ziemie, w tym samym czasie koło Minato oraz Nejiego pojawił się Itachi.
MN:Dziękuje ci Itachi, że złapałeś go w genjutsu, dzięki tobie nie musiałbym dalej z nim męczyć.
IU:Nie ma sprawy , Hokage-sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz