Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 sierpnia 2016

Boruto - "Ostatnia Nadzieja" (One Shot)

Akcja dzieje się w alternatywnej rzeczywistości...

6 lat temu świat shinobi chylił się końcowi, przyczyną tego była „4 wielka wojna ”. Jednak dzięki zjednoczonej armii ninja z wszystkich 5 nacji ale przede wszystkim dwóm młodym i niezwykle silnym shinobi Naruto Uzumaki oraz Sasuke Uchiha. To właśnie dzięki im pomocy na świat znowu zawitał pokój, lecz niestety nic co wiecznie nie trwa wiecznie. Kilka miesięcy temu na świat przyszło nowe zło. Kilka tajemniczych niesamowicie silnych, którzy w ciągu zaledwie kilku miesięcy zabili 15% populacji ziemi. Ziemia była w opłakanym stanie, wszystkie 5 nacji oraz miasta i mniejsze wioski były kompletnie zniszczone. Naruto,Sasuke oraz reszta silnych shinobi ruszyła by powstrzymać wrogów. W tym momencie żona Uzumakiego Hinata Uzumaki-Hyuuga wraz z ich 4 letnim synem o imieniu Boruto (rysy twarzy miał po ojcu, posiadł falowane blond włosy, oraz niebieskie oczy. Ubrany w biała koszulkę z znakiem wiru na piersiach, oraz pomarańczowe krótkie spodenki) siedzieli w ledwo ocalałym domku.
B:Mamo, kiedy tato wróci?
H:Nie martw się synku, twój ojciec jest na bardzo ważnej misji, niedługo powinien wrócić.
Chwilę później do drzwi Uzumakich ktoś zapukał, Boruto myśląc że to jego ojciec natychmiast podbiegł do drzwi. Kiedy je otworzył okazało się że to szósty Hokage Kakashi.
KH:Witaj Boruto, mogę wejść?( powiedział poważnym tonem)
B:Oczywiście. Hokage-sama.
H:Hokage-sama, co czcigodnego sprowadza w nasze skromne progi?
KH:Nie wiem jak mam to wam przekazać, dlatego lepiej powiem w prost. Na misję którą wysłałem najsilniejszych shinobi, niemal wszyscy zginęli w tym także byli Sakura,Sasuke oraz Naruto.
H:Co? To niemożliwe (powiedziała a do jej oczów zaczęły napływać łzy)
Podobnie było o młodego blondyna, który także zaczął płakać.
KH:Proszę przyjąć moje najszczersze kondolencje. W środę o godzinie 10:00 odbędzie się pogrzeb poległych. A teraz przepraszam, ale muszę poinformować resztę rodzin poległych .
H:Do...dobrze , dziękuje czcigodnemu że nas pan od razu poinformował.
Kiedy Kakashi wyszedł, Boruto oraz Hinata nadal przeżywała śmierć głowy rodziny, i tak było przez najbliższe kilka dni. W końcu nastał dzień pogrzebu, na który przyszli wszyscy ocalali oraz którzy byli w stanie przyjść mieszkańcy wioski. Przed wszystkimi stał ołtarz na którym były zdjęcia m.in(Naruto,Sakury,Sasuke,Shikamaru,Kiby,Choujego,Saia, oraz wielu innych poległych shinobi) W pierwszym rzędzie stały rodziny poległych, za nimi reszta mieszkańców przed wszystkimi stał szósty hokage czyli Kakashi Hatake.
KH:Przybyliśmy dziś by pożegnać wspaniałych shinobi, którzy polegli w walce, w tym bohaterów ostatniej wielkiej wojny czyli Naruto Uzumakiego,Sasuke Uchiha oraz Sakury Uchiha-Haruno. Każdy z nich wykazał się wielką siłą,sprytem oraz odwagą by ponownie sprowadzić dla nas pokój. Proszę niech spoczywają w pokoju.
Po jakiś 30 minutach ceremonia się zakończyła każdy zaczął się rozchodzić w swoje strony. Kiedy Boruto wraz z swoją Matką opuszczał cmentarz, spostrzegł swoją znajomą którą kojarzył bardziej z widzenia (była to dziewczyna w jego wieku, miała średniej długości czarne włosy, tego samego koloru oczy) była to córka Sasuke oraz Sakury. Chciał do niej podejść i coś powiedzieć, jednak sam nie wiedział dokładnie co. Nagle spostrzegł ledwo na niebie czarny cień, który w mgnieniu oka się poruszał. Blondyn domyślał się o co tu chodzi, na ten widok zacisnął mocno pięść. Następnego dnia , Boruto doszedł do siebie po ostatnich wydarzeniach po zarzuceniu na siebie jakiś ubrania zszedł na dół zjeść śniadanie , już tam na niego czekała Hinata.
B:Dzień dobry Mamo.
H:Dzień dobry Boruto.
Po zjedzeniu śniadania blondyn wziął kabure na shurikeny oraz kunaie.
H:Dokąd się wybierasz i po co ci te przybory?
B:Idę trenować, wrócę późno (odparł i zatrzasnął za sobą drzwi)
H:Boruto.....
Od śmierci Naruto oraz reszty shinobi minęło 9 lat, trzynastoletniemu już Boruto udało się zostać Geninem i wraz swoją drużyną w której skład wchodzili: Sarada Uchiha oraz Mitsuki, wykonywali różne misje. Ich najczęstszą misją było pomaganie mieszkańcom oraz prace przy odbudowie wioski. Nie zidentyfikowani wrogowie nadal sieli spustoszenie na ziemi, populacja zamordowanych ziemian wzrosła do 40%. Po kolejnej wyczerpującej misji Boruto wrócił do domu.
B:Wróciłem Mamo!
Hinata znajdowała się w kuchni i słuchała radia w którym akurat informowano o kolejnych zniszczeniach i morderstwach, po chwili do kuchni wszedł blondyn który także zaczął z zaciekawieniem słuchać radia.
Kom(Komentator):Niezidentyfikowana wciąż grupa przeciwnika, zniszczyła kolejne miasto wraz z setkami mieszkańcami. Czy istnieje ktoś kto mógłby ich powstrzymać? Czy tego terroru nie będzie końca?
Na tą informacje krew w Boruto zaczęła się gotować, zacisnął pięść i poszedł do swojego pokoju spakować najpotrzebniejsze rzeczy.
H:Boruto! Boruto dokąd się wybierasz? (spytała wchodząc do pokoju blondyna)
B:Nie mogę siedzieć z założonymi rękami, muszę coś zrobić.
H:Chyba nie chcesz....
B:Tak, właśnie że chcę.
H:Nie pozwalam ci, to nie są zwykli shinobi. Nawet twój ojciec nie dał z nimi rady.
B:Dlatego właśnie chcę pomścić śmierć taty, codziennie ciężko trenowałem przez te 9 lat. Nie poddam się to właśnie moja droga ninja.
H:Boruto....
B:Wiem że się o mnie martwisz, ale we mnie także płynie jego krew, nie poddam się tak łatwo.
H:No dobrze, ale jak się zrobi zbyt niebezpiecznie to masz wracać, rozumiemy się?
B:Pewnie (odparł z pewnym siebie uśmiechem i wyskoczył przez okno)
Idąc tak przez ruiny wioski, po chwili spostrzegł swoją przyjaciółkę Saradę.
S:A ty dokąd się wybierasz?
B:O sarada. Wybacz ale muszę coś załatwić.
S:Ty chyba nie zamierzasz?
B:Tak, zamierzam.
S:Czy cię powaliło do reszty to jest zbyt niebezpieczne
B:Zdaje sobie sprawę, ale nie ważne co mi powiesz ja i tak zdania nie zmienię.
S:W takim razie, weź mnie ze sobą.
B:Wybacz, ale ty byś mnie spowolniała. Na razie (odparł z uśmiechem i zniknął w kłębie dymu)
Boruto ruszył za tropem tajemniczych przeciwników, nie musiał szukać daleko gdyż po paru godzinach dostrzegł hałasy jakby od wybuch, nie czekając na nic natychmiast się tam udał. Gdy dotarł do kolejne niszczonej wioski, spostrzegł tych przeciwników, przez dym wyglądały jak karykatury jakieś z dużymi szponami.
B:Stójcie!
-Spójrz jakiś dzieciak każe nam się zatrzymać.
-Zabijmy go!
-Jasne.
Boruto szykując się do ataku stworzył kilka klonów, które wysłał na przeciwników natomiast sam zaczął tworzyć rasengana. Klony w ciągu sekundy zniknęły, w tym właśnie momencie Uzumaki postanowił zaatakować, jednak jak już uderzył jednego przeciwnika, wyglądało na to jakby jego ciało otaczało jakiś pancerz, gdyż nie było nawet żadnej rysy.
B:Cholera.
Przeciwnik którego zaatakował chwycił go za dłoń, po czym ją złamał. Słychać było krzyk blodyna, który zaraz od niego odskoczył. W ciągu sekundy przed nim pojawił się drugi przeciwnik i walnął z pięści w brzuch, ten splunął krwią i padł na ziemie.
-Co ty dzieciaku chciałeś tym niby osiągnąć? Tak czy siak i tak zginiesz. (powiedział wystawiając dłoń nad leżącym obolałym blondynem)
Kiedy jeden z przeciwników miał wystrzelić jakiś promień z chakry w blondyna, Boruto w jednej sprawnej ręce stworzył rasengana którego wbił w ziemie, tworząc jednocześnie osłonę dymną, którą wykorzystał do ucieczki. Uzumaki ledwo ale zdołał uciec, szedł trzymając się za ranę na ramieniu.
B:”Nadal nie mam wystarczająco mocy. Cholera”.
Nagle Boruto zniknął w kłębie dymu, i pojawił się na jakimś dziwnym terenie. Wszędzie były wysokie drzewa oraz palmy a także posągi jakiś ropuch.
B:Co się stało, gdzie ja jestem?
F:To miejsce nazywa się Góra Myuboku. (powiedziała jakaś zielona ropucha, która pojawiła się przed blondynem)
B:Ty jesteś ropuchą?
F:Nie jestem zwykłą ropuchą, nazywam się Fukusaku i jestem żabim mędrcem.
B:Żabim mędrcem?
F:Tak.
B:Przejdźmy do rzeczy, czemu tu się nagle pojawiłem?
F:To ja cię wezwałem, ponieważ chcę cię nauczyć Sen-jutstu.
B:Sen-jutsu?
F:Tak. Sen-Jutsu jest to umiejętność która skupia w sobie energie natury, dzięki której wielokrotnie wyostrzają się twoje zmysły oraz zwiększa siła.
B:Naprawdę?
F:Tak.
B:W takim razie, proszę naucz mnie tego całego Sen-Justu.
F: W porządku, ale najpierw wyleczę twoje ramię. (powiedział kładąc swoją dłoń na ramieniu Uzumakiego, która zaraz potem błyskawicznie się zagoiła)
B:Niesamowite, dziękuje.
F:W takim razie zacznijmy nasz trening. Podejdź do tej fontanny i zamocz w niej swoje dłonie, to jest specjalny żabi olej, który powinien przyspieszyć opanowanie tej umiejętności.
Boruto zrobił to o co go prosił żabi mędrzec, następnie usiadł w pozycji medytacji zderzając się swoimi zgiętymi palcami. Tak zaczął zbierać w swoim ciele energie natury, po chwili jego ciało zebrał jej aż za dużo i zaczęło się przekształcać w żabę, przed przemianą ochronił go Fukusaku, który walnął blondyna w kark, jego wygląd wrócił wtedy do normy.
B:Auuu! (krzyknął masując się za bolący kark)
F:Musisz się bardziej skupić i odpowiednio zebrać energie natury. Jeśli jej zbierzesz za dużo, to zaczniesz przemieniać się w ropuchę.
B:Co? Dlaczego wcześniej mnie nie ostrzegłeś!
F:Nie panikuj, jestem tu by temu zapobiec. Za każdym kiedy twoje ciało będzie przypominać ropuchę, ja walnę cię tą pałką i przywrócę ci normalny wygląd.
B:Naprawdę? Nie wiem czy mogę ci zaufać? (powiedział robiąc pokerface'a)
F:Twój ojciec także miał podobne wątpliwości, lecz zdołał opanować w pełni Sennin-Mode.
B:Serio, mój ojciec tu także trenował?
Żabi mędrzec tylko kiwnął głową twierdząco.
B:W porządku w takim razie nie będę gorszy, weźmy się do roboty.
F:Dobrze, i to jest zapał.
Boruto ponownie zaczął trenować, początkowo nie wychodziło mu. Ale z czasem radził sobie z trybem mędrca coraz lepiej, po kilku dniach wokół oczów pojawiły się pomarańczowe obwódki, aż w końcu po tygodniu w pełni opanował Tryb Mędrca.
F:”Niesamowite, jemu udało się opanować trym mędrca szybciej od Naruto oraz Jirayi.
B:I jak?
F:W porządku to koniec twojego treningu w tym miejscu, od teraz zacznij trenować w swoim świecie.
B:Dobrze, dziękuje jeszcze raz za wszystko.
F:Żegnaj. (powiedział i wysłał Boruto do jego świata).
W czasie kiedy Boruto ukończył trening na górze Myouboku, w pewnej jaskini oddalonej od kontynentu kilkaset kilometrów, znajdował się przywódca gruby która sieje spustoszenie na planecie, siedział na swoim wielkim tronie, niestety dzięki panującej tam ciemności nie można było spostrzec jego wyglądu, właśnie do niego przybył ta osoba która walczyła z Boruto.
-R18, co jest? (powiedział basowym głosem, przywódca)
R18:Zeru-sama, przyszedłem zdać panu raport. Kiedy kończyliśmy niszczyć kolejną wioskę, pojawił się jakiś człowiek, z jego umiejętności mogliśmy wywnioskować że to jest shinobi.
Z:He, więc zostało jeszcze jakiś shinobi , mam nadzieje że się go pozbyłeś?
R18:Niestety kiedy miałem go wykończyć, zdołał mi uciec.
Z:Co? I ty śmiesz być w mojej armii (powiedział wystawiając palec przeciw swojemu słudze)
R18:Zeru-sam, proszę o wybaczenie. Obiecuje że to się więcej nie powtórzy.
Z:Oczywiście że nie.
Z palca Zera wystrzelił jakiś czerwony promień, który przebił się przez ciało jego R18, które zaraz potem wybuchło.
Z:Ej ty, przekaż reszcie oddziału że jeśli nie chcą skończyć podobnie, to niech lepiej znajdą tego chłopaka i go zabiją (powiedział wskazując na jednego ze swoich sługów)
-Tak jest! (krzyknął jeden z podwładnych Zera)
Dzięki odbijającym się lekko świetle z monitorów, można było ledwo dostrzec postać jednego ze sług. Z postury nie przypominał człowieka, był lekko spasiony, jego uszy były spiczaste, a z tyłu wystawał mu ogon.
W tym czasie, Boruto wrócił do miejsca z którego przeniósł się na Górę Myuuboku. Idąc tak spokojnie przez las, zaczął się nad zastawieniem na nauczeniem nowych technik, lub ulepszeniem starej. Gdyż jedyne techniki jakie znał, to Kage Bushin No Jutsu oraz Rasengan.
B:”Chyba będę musiał się nauczyć nowych technik, albo ulepszyć rasengana. Słyszałem że kiedyś ojciec, tak ulepszył rasengana że mógł zmieniać dowolnie jego formę. Ciekawe czy ja takie coś umiem.
Boruto zamiast wrócić do wioski, postanowił rozpocząć swój trening tym razem na własną rękę, niedaleko lasu znalazł pusty opustoszały niewielki drewniany domek, postanowił na jakiś czas w nim zamieszkać. Następnego dnia rozpoczął swój trening, zaczął tworzyć w swojej dłoni rasengana, po paru sekundach to mu się udało.
B:”Dobra, to teraz trzeba zmienić kształt”.
Boruto postanowił zmienić kształt dodając jednocześnie manipulacje kształtem. Jendak jak to zrobił, technika eksplodowała parząc przy tym jego dłoń.
B:Cholera!
Blondyn nie dawał za wygraną i dalej próbował, lecz efekt był wciąż taki sam. Po kilkunastu próbach padł cały spocony na ziemie.
B:To jest chyba, nie wykonalne.
Nagle jego widok przykuł bóbr, którzy próbuje przegryźć się przez drzewo, lecz samemu nie daje rady. Po chwili do niego dołączyło kilka, które mu pomogły i drzewo się przewróciło. Wtedy właśnie boruto wpadł na pomysł.
B:Już wiem! Tajuu Kage Bushin No Jutsu.
Boruto stworzył kilkadziesiąt klonów , które wraz z nim zaczęły tworzyć rasengany i dodawać do niego zmianę natury. Po jakiś dwóch miesiącach, można było dostrzec pierwsze efekty. Rasengan w końcu zaczął się zmieniać, aż w końcu technika zaczęła się zmieniać w coś na kształt strzały.
B:Hehe wreszcie się udało (powiedział dumnie i padł nie przytomny na ziemie).
Minęły trzy lata od kiedy Boruto ukończył swój trening na Górze Myuuboku, od tamtego czasu ciągle mieszkał w swoim tymczasowym letnim domku w lesie. Jego wygląd mało co się zmienił, jedynie twarz wyglądała bardziej dojrzalej. Przez ten czasu udało mu się do perfekcji opanować nową technikę, jaką było „Rasearrow”. Dzięki manipulowaniu kształtem, rasengan przemienił się w coś na kształt strzały po czym mógł ją rzucić. Aktalnie Uzumaki śpi po całym dniu wczorajszym treningu. Nagle rozległo się bukanie, blondyn natychmiast zerwał się na nogi, i ostrożnie podszedł do drzwi. Kiedy je otworzył, spostrzegł w nich swoją matkę Hinatę, która od razu przytuliła swojego syna.
H:Tak się ciesze, że nic ci nie jest.
B:Witaj Mamo.
Po czułym powitaniu, oboje poszli w coś co przypominało salon i usiedli na kanapie.
H:Czemu nie wracasz do wioski ?
B:Ponieważ wciąż trenuje, jak w pełni ukończę swój trening i pokonam najeźdźców to wówczas wtedy wrócę.
H:Myślisz, że będziesz w stanie to zrobić, oni są w końcu niesamowicie silni.
B:Nie wiem ale dam z siebie wszystko, muszą zapłacić za wszystko co uczynili (mówiąc to zacisnął swoje pięści)
Nagle Boruto naszły złe przeczucia.
B:Mamo padnij! (krzyknął i wraz swoją matką padł na ziemie)
Sekundę później nastąpiła eksplozja, która odepchnęła blondyna kilka centymetrów do tyłu. Jak już otworzył oczy, zaczął nerwowo szukać wzrokiem swojej matki.
B:Mamo! Mamo! Gdzie jesteś?
Chwile później spostrzegł w ogniu postać, z postury przypominała karykaturę z która walczył kiedy Blondyn.
B:Mamo!
H:Bo...buto Ucie..kaj!
Postać trzymająca Hinate za szyje, po chwili skręcił jej kark i rzucił jej martwe ciało do ognia, po którym się spaliło.
B:Mamo! (krzyknął a w jego oczach pojawiły się łzy)
-Nie martw się zaraz do niej dołączy.
Nagle ciało blondyna otoczyła niebieska aura chakry, która zmieniła kolor na fioletowy. W okół niej pojawiły wyładowania elenktyczne, blond włosy zaczęły falować do góry.
B:Zapłacisz mi za to! (powiedział chłodnym głosem, bez żadnych uczuć)
Blondyn w ułamku sekundy pojawił się przy przeciwniku i ciosem wybił go w powietrze, gdy światło słońca na niego padło, można było zobaczyć jego ciało (z pleców wyrastały mu dwa skrzydła, z twarzy koloru niebieskiego, złoty dziób, miał spiczaste długie uszy, a z jego tyłu wystawał mu ogon, był ubrany w tą samą zbroje co słudzy Zera). Boruto nie czekał na odpowiedz przeciwnika, tylko natychmiast stworzył w swojej dłoni rasengana i momentalnie pojawił się za swoim przeciwnikiem, chcąc go zaatakować w plecy, jednak ten w ostatniej chwili zdołał złapać jego nadgarstek, po czym przebił jego ciało na wylot. Kilka sekund później jego ciało znikło w
kłębie dymu.
B:Nie mam pojęcia kim jesteście, ale nigdy wam nie wybaczę!
-Co?
Blondyn znowu pojawił się za nim i walnął z pięści w twarz wroga,.
-Szybki jest.
-Dobra to co powiesz na to? Demon Dragon Snake Attack. Powiedział i wystrzelił z siebie dwa wężo podobne stworzenia z błyskawice, w odpowiedzi na to Boruto stworzył w ręce strzałę z rasengana, i wystrzelił w nią. Kiedy techniki się zderzyły nastąpiła ogromna eksplozja. Ciało członka armi Zera zaczęła spadać bezwładnie na ziemi, kiedy miał już w nią uderzyć, przy nim pojawił się Boruto i wykończył go rasenganem. Po jego pokonaniu zrobił grób swojej matce i zaczął wracać do wioski, tuż przed wejściem padł nie przytomny na ziemie.

Przez najbliższe kilka dni Boruto leżał nieprzytomny w tymczasowym szpitalu w wiosce liścia. Dopiero po paru dniach odzyskał przytomność.
B:Mamo! (krzyknął zrywając się na pozycje siedzącą i ciężko dysząc)
S:Boruto... całe szczęście (powiedziała czarnowłosa)
Blondyn dopiero po chwili spostrzegł, że koło jego łóżka siedzi jego czarnowłosa przyjaciółka.
B:Sarada?
S:Nic ci nie jest ?
Chłopak tylko kiwnął przecząco głową, a następnie popadł w zamyślenie. Nagle przypomniała mu się ostatnia sytuacja i śmierć matki, z jego oczów znowu zaczęły spływać łzy.
S:Co się stało?
B:Nic, po prostu coś mi wpadło do oka (powiedział ścierając łzy)
S:Przecież widzę.
Boruto po chwili w końcu zaczął opowiadać Saradzie o sytuacji sprzed kilku dni, mimo że to nie było dla niego łatwe.
S:Rozumiem, przykro mi z powodu twojej matki.
B:Dzięki. Przyrzekłem że ci dranie zapłacą mi za to, pokonam ich choćbym miał sam zginąć.
S:Ale jak zamierzasz to zrobić, przecież mimo tylu treningów nadal im nie dorastasz do pięt.
B:Gdy jeden z tych stworów zabił moją matkę, poczułem w sobie niewyobrażalny gniew, po czym moje ciało otoczyła jakaś fioletowa aura, wtedy też czułem w sobie niesamowicie wielką moc dzięki której pokonałem jednego z nich. Jeśli uda mi się nauczyć ją kontrolować, może będę w stanie ich pokonać.
S:Rozumiem.
Przyjaciele porozmawiali ze sobą jeszcze chwile, po czym Sarada opuściła sale by blondyn mógł od począć. Kilka dni później, Boruto został wypisany ze szpitala i zaczął wracać do jego dawnego domu w wiosce, po drodze spotkał Saradę która także do niego dołączyła.
B:A co z Mitsukim?
S:Niestety wyruszył by spróbować pokonać tych gości, jednak i on zginął.
B:Rozumiem.
Po chwili oboje dotarli do dawnego domu blondyna, ten wraz z swoją przyjaciółką weszli do niego. Kiedy byli już w środku, wszystkie wspomnienia z tym miejscem wróciły.
S:Dawno mnie tu nie było.
B:Mnie też.
S:To co zamierzasz teraz zrobić?
B:Zamierzam jeszcze więcej trenować.
Po jakiś 30 minutach Sarada musiała iść pomóc w wiosce więc opuściła Boruto, natomiast on sam zaczął studiować jakieś zwoje by dowiedzieć się czegoś więcej o tej dziwnej mocy. Pomimo wielu ksiąg i spędzonych kilku godzin nic nie znalazł. Następnie zrezygnowany poszedł coś zjeść, wziąć prysznic i iść.
B:”Od jutra koniec luzów.”
Następnego dnia, Boruto po zjedzeniu śniadania udał się na pole treningowe. Pora była wczesna, słońce dopiero co zaczęło wschodzić. Nie czekając na nic, Uzumaki postanowił spróbować jeszcze raz wywołać tą fioletową aury. Lecz nie udało mu się to, taki sam efekt był po kilku kolejnych próbach. Chłopak cały spocony padł na ziemie, ciężko dysząc.
B:”Cholera, i jak ja mam to zrobić?”
Nagle ktoś rzucił mu obok twarzy koszyk z jedzeniem, gdy blondyn skierował twarz do góry spostrzegł długie czarne włosy.
B:Sarada, co ty tutaj robisz?
S:Tak właśnie myślałam że ty tutaj będziesz, pomyślałam że zrobisz się głodny więc przygotowałam co nieco.
B:Super, dziękuje. (powiedział zabierając się od razu za jedzenie)
B:mmhmm przepyszne, będzie z ciebie świetna żona.
S:Naprawdę tak uważasz? (spytała się lekko się rumieniąc)
Chłopiec tylko kiwnął głową, gdy skończył zabrał się za trening. Ponownie próbował wywołać tą fioletową aurę, lecz nadal mu się nie udawało.
B:Niech to szlag, jak to ja mam zrobić?
S:Słuchaj może by ją uwolnić musisz poczuć w sobie gniew. Przecież mówiłeś mi że to właśnie wtedy ją uwolniłeś. Spróbuj przypomnieć jeszcze raz tą sytuacja.
B:Może masz racje. Haaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Po chwili w końcu pojawiła się fioletowa aura wraz z wyładowaniami elektrycznymi, była tak potężna że unosiła kamienie i skrawki ziemi, a także powodując silny wiatr.
S:Niesamowite. Czy Boruto skrywał w sobie aż taką moc.
B:Czuje ją, czuje jak wypełnia mnie niesamowita moc. (powiedział spoglądając na swoje ręce)
Boruto przez kilka dni trenował tą moc, po zaledwie tygodniu nauczył się nią władać bez problemu. Pewnego dnia poszedł do biblioteki, jego najbardziej znienawidzonego miejsca, by dowiedzieć się czegoś o tej mocy. Niestety niczego się nie dowiedział, nagle jego uwagę przykuła uwagę księga z dopiskiem „Uzumaki”. Zaciekawiony blondy wziął ją i zaczął czytać. W jego oczach pojawiły się iskry ekscytacji. Gdy skończył czytać odłożył ją na półkę i ruszył do swojego domu spakować różne pory. Kiedy nastał mrok, Boruto postanowił opuścić wioskę z nadzieją że go nikt nie zauważy. Ale na nadziei się skończyło, przed bramą wioski pojawiła się Sarada, zagradzając drogę Uzumakiemu.
B:Co ty tu robisz, o tej porze?
S:O to samo chciałam ciebie za pytać.
B:Wybieram się na trening (powiedział mijając swoją przyjaciółkę i próbując ją ignorować)
S:Znowu wybierasz się w jakieś dziwaczne miejsce i nie wiadomo na jak długo, jakbyś nie mógł tutaj trenować.
B:Muszę stać się jeszcze silniejszy i uwolnić ten świat od zła.
S:W takim razie, weź mnie ze sobą.
B:To jest niemożliwe, tam gdzie się wybieram może być zbyt niebezpiecznie dla kogoś takiego jak ty. Zresztą ktoś musi tutaj nad wszystkimi czuwać.
S:Wiem co czujesz, straciłam wielu przyjaciół, straciłam rodzinę. Wiem jak to bardzo boli. Ale wiedz że zostałeś mi tylko ty, nie chcę też ciebie stracić. (powiedziała niemal we łzach)
Nagle Boruto zniknął i sekundę później stanął tuż przed czarnowłosą Uchiha.
B:Sarada, nie martw się. Niedługo wrócę obiecuje. (powiedział kładąc dłoń na jej ramieniu)
S:”Boruto”. W takim razie, uważaj na siebie. (powiedziała i zrobiła coś co blondyna zaskoczyło, a dokładnie podeszła do niego i go przytuliła)
B:Na razie. (powiedział i odwzajemnił uścisk po czym momentalnie zniknął)
Po kilku dniach Boruto dotarł do wioski wiru, albo raczej jej ruin. Gdy tak szedł spostrzegł po chwili głaz, pod którym była wielka dziura. Nie zastanawiając się nad niczym od razu do niej wskoczył. Spadał dobre kilka minut, gdyż już wylądował spostrzegł korytarz, bez wachania do niego wszedł. Jak to zrobił, to pochodnie na ścianach się zapaliły wskazując blondynowi drogę. Dojście do końca zajęło mu jakieś 2 godziny, jednak jak już doszedł to przed nim znajdowała się wielka brama, a przy niej mała biblioteczka. Boruto pierw podszedł do półki z książkami i zaczął niektóre studiować. Po przeczytaniu kilku ksiąg, znalazł informacje od nośnie mocy którą posiada. Okazało się że raz na kilkaset lat rodzi się jeden shinobi, który ów moc posiada, nazywa się go wtedy „Ultra-Shinobi”. Oczywiście to jest tylko pierwsze stadium, jest jeszcze poziom przewyższający tą moc. Boruto nic więcej nie musiał wiedzieć, i od razu wszedł do świątyni Uzumaki. Kiedy był już w środku był pod wrażeniem, miejsce jakby nie miało końca, w dodatku wszędzie było biało. Odrazu jak wszedł padł na ziemie. Okazało się że grawitacja jest tu cięższa niż na ziemi, mimo tego Blondyn się nie poddawał. Po kilku dniach udało mu się przywyknąć.
B:”Dobra, skoro już się przyzwyczaiłem, to teraz trzeba zacząć właściwy trening.”
Blondyn stworzył kilka klonów i wszedł w tryb mędrca i rozpoczął sparing z nimi. Po mniej więcej pół roku, poczuł jak jego moc nagle wzrasta. Postanowił uwolnić pełnią swoją moc, wtedy stało się coś co go zaskoczyło. A właściwie pojawiła się fioletowa aura wraz z wyładowaniami elektrycznymi, lecz jego włosy zmieniły kolor na fioletowy i falowały do góry jakby płonęły, jego brwi zmieniły kolor na ten sam, na polikach pojawiły się czarne strzały skierowane przeciw siebie, wokół oczów pojawiły się czerwone obwódki , na jego ciele pojawił się płonący fioletowym-ogniem płaszcz.
B:”Co jest grane, czuje w sobie niesamowitą moc, czyżby to był kolejny poziom Ultra-Shinobi?” (powiedział spoglądając na jego dłonie).
Blondyn nie miał zamiaru się nad tym zastanawiać, tylko ją wypróbować. Na początku miał nie wielkie problemy z kontrolowaniem tak wielkiej mocy, jednak z czasem zaczął się przyzwyczajać. I tak minęło mu 2,5 roku. Pewnego razu podczas sparingu z jego klonem, gdy zderzyli się pięściami, wokół nich pojawiła się biała aura. Choć Boruto wtedy nie zdawał jeszcze sobie sprawy, to jako jedyny przewyższył poziom przewyższający poziom Ultra-Shinobi. Przez ten czas jego wygląd się zmienił, na jego oku pojawiła się blizna od ciosu kunaia, miał białą koszulkę, na którą narzucił czarną bluzę, tego samego koloru spodnie oraz płaszcz. Udało mu się znaleźć kuźnie, w której mógł wykuć swój nowy miecz. Po trzech latach w końcu opuścił świątynie.
B:”Dobra, czas wracać do wioski”. (powiedział do siebie, po czym opuścił wioskę wiru)
Tym czasem gdzieś w jakiejś jaskini. Zero nadal siedział na swoim tronie, nagle do jego przybyli jego trzej słudzy których zlecił zabicie Boruto.
Z:I jak, macie coś?
-Niestety nie, zniszczyliśmy 75% populacji ale nie znaleźliśmy go.
Z:Co? To co z was za żołnierze?
-Przpraszamy, ale nie sprawdziliśmy jednej wioski w której prawdopodobnie się znajduje.
Z:W takim razie ruszcie, jeśli tym razem go nie znajdziecie to lepiej się nie pokazujcie tu się.
-Tak jest (odparli oboje po czym ruszyli w centrum Konohy)
Z:Już wkrótce cała ziemia będzie tylko wspomnieniem (powiedział z piekielnym uśmiechem
Tym czasem w wiosce liścia. Wszyscy zdolni shinobi pomagali przy odbudowie, niestety nie za wielu ich zostało, gdyż większość zginęła w walce z oddziałem Zeru. Kilka minut później gdzieś z okolicy bramy wioski nastał wybuch, każdy ruszył do tego miejsca by zbadać sytuacje, kiedy tam dotarli spostrzegli trzy postacie. Każda z nich miała inną posturę ciała,(jeden miał puszystą budowę ciała, miał także fioletową skórą twarzy, a także spiczaste uszy, drugi miał bardziej umięśnioną masę ciała, spiczaste uszy, trzeci był najmniejszy i jedynie różowym kolorem skóry się wyróżniał z nich trzech)
-Kim wy jesteście? (spytał jeden z chuuninów)
G:Nazywam się Garuyi (powiedział ten umięśniony)
L:Ja jestem Loyer. (powiedział ten gruby)
H:A ja nazywam się Hirai (powiedział najmniejszy)
G:Jesteśmy z oddziału specjalnego lorda Zera. I przyszliśmy zrównać waszą wioskę z ziemią.
S:Nigdy wam na to nie pozwolimy! (powiedziała czarnowłosa Uchiha, wychodząc przed innych mieszkańców wioski)
L:Hoo odważne słowa jak na dziewuszkę.
S:Zaraz ta dziewuszką pokaże jaką ma siłę
G:Z chęcią to zobaczymy.
Sarada złożyła szybką kilka znaków, po czym wystrzeliła z ust ogromną kule ognia, oddział Zera odskoczył jakby od niechcenia od siebie i uniknęła tej technika.
G:To wszystko, ale żałosne.
Sarada aktywowała swoje Mangekyo Sharningana i ruszyła na tego pulchnego, próbowała go zaatakować z całej swojej siły. Lecz ten chwycił jej pięść.
S:Nie możliwe?
L:Co to miało być?
Loyer walnął czarnowłosą w kark posyłając na ziemie. Kiedy czarnowłosa próbowała wstać, w mgnieniu oka pojawił się Garuyi i kopnął ją w brzuch, Sarada uderzyła w ledwo co powstały budynek, który zaraz potem się zawalił. Lecz mimo to Uchiha nadal się podniosła.
S:Nie mogę przegrać, muszę ochronić wioskę oraz mieszkańców.
Nagle ciało Sarady otoczył jakby duchowy różowy szkielet.
G:Odwagi ci nie brak to fakt, ale nie dorastasz nam do pięt. Dobra, wykończyć ją.
-Tak jest (odpowiedzieli Loyer oraz Hirai, po czym ruszyli na ledwo stojącą Uchihe)
Wystarczył tylko jeden palec Hiraia by zniszczyć powłokę Susanno, następnie Loyer chwycił Sarade za głowę i ciągnął ją po ziemi, na koniec chwycił ją za włosy, a Hirai zaczął obijać jej całą już zmasakrowaną twarz.
S:Nie....mo....ge...prze.....grać.
H:Dobra, czas to zakończyć (powiedział i wystawił przed czarnowłosą rękę, na której ładował jakiś żółty promień)
Nim zdołał go wystrzelić, ktoś go kopnął i posłał na kilkanaście metrów w bok, niszcząc przy tym kilka budynków.
L:Co jest?
Nagle przed saradą pojawił się Boruto, który od razu wziął ją na ręce i poszedł zanieść ją do szpitala.
S:Bo...ruto? (spytała będą ledwo przytomna)
B:Już nic nie mów.
Po chwili Boruto pojawił się w szpitalu i zostawił w niej swoją przyjaciółkę, następnie od razu odał się na pole bitwy.
G:Więc wreszcie się pojawiłeś.
B:Czas byście zapłacili za wszystko co uczyniliście. (powiedział chłodnym głosem)
Boruto w mgnieniu oka pojawił się przed całą trójką, w podobnym tempie jednego walnął z łokcia w brzuch, drugiego z kopniaka w klatkę piersiową, a trzecią pięścią w twarz.
G:Szybki jest.
L:Za bardzo się rozluźniliśmy.
H:Zaraz nam za to zapłacisz.
Odział Zera ruszył na Boruto, ten wyciągnął swoją katanę i próbował parować ataki przeciwników. Chwilę później jeden pojawił się za nim, i z łokcia walnął go w plecy, blondyn poleciał kilka metrów do przodu). Następnie momentalnie pojawił się przy nim Hirai i chwycił go za włosy ciągnął go po ziemi, aż wysłał go na skałę.
G:Tylko na tyle cię stać, myślałem że jesteś silniejszy?
B:Zaraz się przekonasz (powiedział i wszedł w tryb Ultra-Shinobiego [tego zwykłego])
Oddział Zera ponownie ruszył do zaatakowania Boruto, jednak teraz blondyn był w stanie dokładnie parować ich ataki. Kilka sekund później, Gayuri odskoczył od swoich towarzyszy, i złączył swoje otwarte dłonie stykając się nadgarstkami, po czym w nich zaczął ładować się jakiś promień. Kiedy był odpowiednio naładowany, to bez wahania go wystrzelił, Boruto na szczęście spostrzegł to, i błyskawicznie podwójnym kopniakiem posłał do brzodu, Loyera oraz Hirariego, natomiast sam w ostatniej chwili odskoczył.
G:Jednak widać nie jesteś taki zły.
B:”Ten cały Gayuri jest najsilniejszy z nich, możliwe że będę miał z nim problemy, nawet jeśli przybiorę następną formę.”
G:Loyer, Hirai weźcie się nim zajmijcie.
L&H:Tak jest, Kapitanie.
Loyer oraz Hira ruszył na Boruto, jeden z nich w międzyczasie wystrzelił serie pocisków jakby z chakry. Były dość mocne, więc blondyn musiał ich unikać. Loyer to wykorzystał i swoją ręką uderzył Uzumakim w górę, tworząc w niej sporę wgniecenie.
L:I co ty powiesz, nawet ta fioletowa autra nic ci nie da.
B:Hehe, na twoim miejscu nie byłbym taki pewny siebie, to wciąż nie cała moc jakiej mogę użyć.
L:Co?
Boruto walnął z główki Loyera odpychając go od siebie, lecz w tym samym momencie nad nim pojawił się Hirai i złączonymi pięściami walnął Uzumakiego w kark, blondyn leciał bezwładnie ku wody.
B:”Cholera! Walka z dwojgiem jest dość uciążliwa, muszę ich szybko pokonać i zostawić sporo siły na walkę z tym cały Gayurim. A by tego dokonać muszę przybrać kolejną formę”
L:i po wszystkim.
H:Trzeba powiedzieć, że sprawiał nam drobne problemy.
B:Jeszcze nie koniec, czas by to teraz zakończyć (powiedział wyłaniając się z wody)
Po chwili jego włosy zmieniły kolor na fioletowy, i zaczęły falować niczym płomień, na polikach pojawiły się czarne strzały skierowane przeciw siebie, a wokół oczów czerwone obwódki. Jego kumulująca się energia, powodowała ogromy wiatr.
H:Co to jest?
L:Jego moc niewiarygodnie wzrosła.
G:Ciekawe,ciekawe.
Boruto nie czekając na nic, momentalnie pojawił się przy Loyerze i kopniakiem powalił go na górę, znowu w ułamku sekundy pojawił się przy nim i zaczął tworzyć jakby rasengana, z którego po chwili wystrzelił promień. Loyer został zniszczony, następnie pojawił się za Hiraim i wbił mu rasengana w miejsce gdzie miał serce, i kolejny padł martwy.
B:Zostałeś tylko ty.
G:Jednak zapowiada się fajna zabawa.
G:Więc to jest moc Ultra-Boskiego-Shinobi.
B:Chcesz się przekonać?
G:Jasne.
B:Będziesz tego żałował.
Boruto ruszył na swojego przeciwnika próbując zaatakować z pięścią, jednak Gayuri ją zatrzymał, jednak blondyn na tym nie poprzestał, i próbował drugą zaatakować, lecz skończyło się tak samo. Następnie odskoczył od niego, i ponownie ruszył wprowadzając serie ciosów, ale Gayuri każdy z nich parował lub unikał. Walka była bardzo wyrównana, mimo że Boruto był w forimie Ultra-Boskiego-Shinobi.
G:Co jest, tylko na tyle cię stać?
B:Dopiero się rozkręcam. (odparł z pewnym siebie uśmiechem)
Boruto stworzył w ręce rasengana i ruszył ponownie na przeciwnika, lecz gdy miał zadać mu cios w serce, ten swoją ręką odbił jego w górę, następnie Gayuri próbował go zaatakować, ale Boruto zablokował jego cios podnosząc gardę. Blondyn zaczął już dyszeć, nie miał pojęcia że będąc w tej formie będzie aż tak się męczył. Gayuri wystrzelił w stronę swojego przeciwnika serie pocisków z chakry, Boruto zmuszony był ich unikać, co ledwo mu to się udawało. Wykorzystując tą sytuacje, Garuti wleciał w Boruto uderzając z całej siły stopą w jego brzuch. Blondyn kaszlnął krwią i uderzył w górę, wbijając się w sporą odległość.
B:Niech to szlag i jak mam go pokonać, nie chcę jeszcze wyciągać wszystkich asów z rękawa.
Boruto stanął na nogi ścierając stróżkę krwi z ust. Oboje ponownie stanęli naprzeciw siebie .
Tym czasem gdzieś jaskini.
Z:Co? Ten gościu pokonał Loyera oraz Hiraiego.?
-Na to wygląda Zero-sama. (odparł jeden z służących)
Z:Jeśli chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam. (powiedział wstając z tronu)
-Zero-sama, pan chyba nie zamierza.
Z:A właśnie że zamierzam. Sam się tym gówniarzem zajmę
W tym czasie Boruto połączył tryb Ultra-Boskiego-Shinobi z Trybem mędrca i ruszył do ataku. Boruto próbował zaatakować Gayuriego, jednak jego cios minął jego twarz o kilka centymetrów, a przynajmniej mogło tak wyglądać., gdyż po paru sekundach odleciał na kilka metrów.
G:Co jak to możliwe?
B:To dzięki połączonej tej boskie mocy z trybem mędrca.
G:Dobra to co powiesz na to? (powiedział i wystawił przed siebie ręce)
Nagle z chmur pojawiła się błyskawica, która przemieniła się w wielkiego smoka.
B:Co...co to za technika?
G:Technika która cię zmiecie.
Gayuri machnął ręką i posłał swoją technikę na Boruto, ten szybko stworzył rasengana i zmienił go w strzałę, po czym rzucił ją w technikę przeciwnika. Gdy techniki się ze sobą zderzyły nastąpiła gigantyczna eksplozja.
Boruto oraz Gayuri ponownie stanęli naprzeciw siebie, tym razem to oboje byli cali zdyszani.
G:Nie źle, nie sądziłem że uda ci się powstrzymać mój najlepszy atak.
B:To jeszcze nic. Czas bym przeszedł na poziom przewyższający poziom Ultra-Boskiego-Shinobi.
G:Co? Poziom przewyższający poziom Ultra-Boski-Shinobi?
B:To Patrz. Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Fioletowa aura otaczająca ciało blondyna, zmieniła kolor na biały, jego włosy przestały falować i wróciły do normalnego wyglądu, z wyjątkiem koloru one również stały się białe, źrenice stały się czerwone z żółtą szparką w środku, zamiast czerwonych obwódek wokół oczu, były teraz czarne, na szyi pojawiła coś na kształt niebieskiej aureoli , a na całym ciele pojawił się biały płaszcz. Teraz ta energia powodowała jeszcze większy silny wiatr, oraz powodowała trzęsienie ziemi .
G:Co za niesamowita moc, on jest jakimś potworem czy jak?
B:Przedstawiam ci Ultra-Boskiego-Shinobi poziomu 2.
W tym czasie w wiosce liścia, wszyscy shinobi odczuwali moc Boruto, gdyż nawet tam dochodziło to trzęsienia ziemi czy silnego powiewu wiatru.
-Co się dzieje?
-To koniec świata!
W szpitalu sarada wykurowała się poniekąd, choć nadal nie może się za bardzo przemęczać więc jedynie co mogła to siedzieć przy oknie i oglądać kataklizm.
S:Boruto....
Tym czasem na polu walki, Boruto w ułamku sekundy pojawił się przy Gayuri i zaczął atakować z pięści, Gayuri teraz ledwo mógł ich unikać, po chwilowej wymianie ciosów Boruto wybił swojego przeciwnika w powietrze, gdzie tam ponownie zaczęli wymieniać ze sobą ciosy. Następnie pojawił się za Gayurim i złączonymi pięściami posłał go na ziemie. Uzumaki nie czekając na nic, w mgnieniu oka stworzył strzałę z rasengana i rzucił nią w Gayuriego, ten nie był w stanie nic zrobić i dostał nią w okolice serca, po chwili nastąpiła ogromna eksplozja, która zniszczyła sporo terenu.
G:To nie może się dziać, nie wierze (powiedział ostatnie słowa i wyparował)
Boruto myśląc że zakończył walkę opuścił gardę, jednak sekundę potem, dostał od kogoś otwartą dłonią w szyję, która posłała blondyna na kilkanaście metrów w bok. Po chwili blondyn stanął na nogi, gdy spojrzał na miejsce z którego dostał, spostrzegł jaką dziwną postać. Z tyłu miała ogon, była dość dobrze zbudowana, na całym ciele miała jakąś zbroje, miał zieloną skórę, a jego oczy przypominały jakieś dziwne czerwone kryształy, miał spiczasty hełm oraz lekko uszy.
B:Kim ty jesteś?
Z:Nazywam się Lord-Zero i przyszedłem się ciebie pozbyć.
B:Rozumiem, więc pewnym jest że to ty jesteś przywódcą tej grupki którą pokonałem?
Z:Tak, ale muszę cię zmartwić. Ja jestem z nieco lepszej półki niż oni.
B:Zdaje sobie sprawę.
W końcu sprawca tego całego zamieszania Zeru oraz Boruto stanęli ze sobą twarzą w twarz, ta bitwa wchodziła w fazę końcową.
B:Nie wiem kim jesteś i czego chcesz, ale nigdy nie wybaczę ci co ty i twoja armia zrobiła z tą planetą, i moimi bliskimi. (powiedział zaciskając pięści)
Z:Zamiast gadać przejdź do czynów.
B:Sam tego chciałeś draniu!
Boruto nie lekceważąc swojego przeciwnika, postanowił uwolnić 100% swojej mocy. Nie zastanawiając się nad niczym od razu ruszył na przeciwnika, próbując zadawać mu jakikolwiek cios. Lecz ku jego zdziwieniu, Zeru blokował jego ciosy jednym małym palcem, blondyn musiał odskoczyć od niego był złapać chwilę oddechu. Nim to zrobił to momentalnie pojawił się przy nim Zeru i pstryczkiem palca posłał go na górę, którą całą przebił. Na tym jednak nie poprzestał, gdyż znowu pojawił się przy nim i przyłożył mu do brzucha czarną kule z chakry, po czym nastąpiła ogromna eksplozja. Po chwili z dymu zaczęło spadać bezwładnie ku ziemi.
B:”Cholera! Jego siła to rzeczywiście zupełnie inna liga, co ja mam zrobić.”
Nim Boruto próbował wstać, Zeru stanął stopą na jego plecach, przy tym śmiejąc się złowieszczo.
Z:Hahahahahahai co teraz zrobisz, widzisz chłopcze mogłeś spokojnie umrzeć, ale niepotrzebnie rzuciłeś się na nas.
Zeru wziął za włosy Boruto, po czym przyłożył do jego twarzy mniejszą niż ostatnią czarną kule z chakry, blondyn znowu poleciał na kilkanaście metrów i wpadł do wody. Nie miał siły by wypłynąć, więc tonął coraz niżej.
B:”Cholera, i co ja mam zrobić nie wygram z moją obecną siłą, co ja mam zrobić”.
NU:Nie poddawaj się! Słyszysz, Boruto!
B:”Ten głos, czyj on jest?
NU:To ja twój ojciec!
B:”Tato?
Nagle boruto znalazł się w innym miejscu, podobnie wyglądało co świątynia Uzumaki w której była nieskończona biała przestrzeń. Po chwili dostrzegł swoich rodziców oraz wszystkich bliskich którzy zginęli.
B:Tato, Mamo? (powiedział nie mal ze łzami w oczach podchodząc do nich i się przytulając)
NU:Dobra, robota synu. Jesteśmy z ciebie dumni. (powiedział z uśmiechem na twarzy)
B:Ale, ja nie jestem w stanie tego Zera pokonać.
NU:Z takim nastawieniem to na pewno nie. Musisz uwierzyć w siebie, jesteś jedynym shinobi który mnie przewyższył i stał się Ultra-Boskim-Shinobi. Nie pozwolisz chyba żeby ziemie przepadła.
B:Oczywiście że nie.
NU:W takim razie przekażemy ci trochę naszej chakry, twoja siła powinna wzrosnąć.
B:Na prawdę?
NU:Tak.
B:W porządku.
Każdy shinobi począwszy od Naruto i Saskue, stworzyli ogromną kolejką kładąc rękę przedniemu shinobi na plecach i sposobem łańcuszkowym przekazywali chakre Boruto. Po kilku minutach Boruto otworzył oczy w swoim świecie, czuł niesamowitą siłę, nagle pojawił się ogromny niebieski słup, który zaczął unosić blondyna. Jego wygląd zaczął się zmieniać, jego włosy,źrenice oraz brwi stały się jasno-niebieskie, tego samego koloru pojawił się płaszcz, za jego plecami pojawiło się 5 mały kul symbolizujących każdy z 5 żywiołów.
Z:Co jest ty nadal żyjesz, nie tylko... twoja moc nagle niebywale wzrosła, co się tu do cholery dzieje.
B:Nadzieja i siła wszystkich których zabiliście, znajduje się teraz we mnie. I razem z nimi zdecydowanie cię pokonam.
Boruto pozyskując chakry od Naruto i reszty shinobi poległych, zdobył jeszcze większą siłę, tak wielką że nawet Zeru zaczął się obawiać.
Z:Nie ważne jak wielką moc zdobyłeś, i tak mnie nie pokonasz. (oznajmił i wystrzelił kilka pocisków z chakry)
Boruto bez problemu obił każdy pocisk, co zdziwiło mocno Zera.
Z:To nie możliwe?
Mimo to Zeru nadal nie dawał za wygraną i ruszył do ataku na Uzumakiego, ten bez najmniejszego problemu unikał albo blokował jego ataki, co jeszcze bardziej zera irytowało. Zaczynał powoli tracić zdrowy rozsądek, co zwycięstwo bardziej przeważało na szale Boruto. Oboje jeszcze z kilka razy powymieniali się ze sobą paroma ciosami, po czym Zeru wybił się w powietrze, tam całą swoją moc skupił do pięści.
Z:Tą pięścią zakończę twój żywot! (oznajmił i ruszył na swojego przeciwnika)
B:Nie pozwolę ci na to! (odparł i także zacisnął pięść ruszając do ataku)
Obie pięści się ze sobą zderzyły, kiedy to zrobiły ich moce były tak wielkie że powodowały pęknięcia na ziemi. Zaczęło się siłowanie na pięści.
S:Boruto.
H:Boruto.
SU:Boruto.
SK:Boruto.
M:Boruto
KH:Boruto
NU:Dalej Boruto!
Po kilkunastominutowym siłowaniu, siła Boruto rozwaliła rękę Zeru, po czym swoją pięścią przebił go na wylot, ten tylko kaszlnął krwią.
B:To nie możliwe. Ja wielki Lord-Zeru przegrałem? Nie do zaakceptowania! O nie!
Po chwili nastąpiła ogromna eksplozja, która odepchnęła Boruto w dal, jego wygląd wrócił do normy. Tym czasem we wiosce liścia, mieszkańcy wrócili do jej odbudowania. Sarada wróciła do zdrowia i sił, więc także ruszyła by pomóc. Pewnego razu do wioski przybyła postać która została uznana za bohatera, choć jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy. Kiedy tak spoglądał na twarze mijanych ludzi był zdziwiony, każdy mu się kłaniał oraz wysyła mu uśmiech. Kilka minut później dotarł do swojego domu, jedynie czego chciał to by wziąć ciepłą kąpiel i położyć się spać, jednak ktoś mu to uniemożliwił, rzucając mu się na szyje oraz przewracając go, sekundę później dostrzegł czarne włosy, od razu domyślił się o kogo chodzi.
B:Sarada?
S:Tak się ciesze, że nic ci nie jest.
B:Jesteś ciężka, zejdź ze mnie bo nie mogę oddychać.
S:Oj wybacz. Tak w ogóle to co się tam stało?
B:Zaraz ci opowiem, może wejdziesz?
S:Pewnie.
Boruto wraz swoją przyjaciółką weszli do domu, po czym blondyn zaczął opowiadać o tym co się zdarzyło
S:Jesteś niesamowity
B:Ehh to nic takiego (odparł z głupkowatym uśmieszkiem drapiąc z tyłu głowy)
Po chwili oboje zaczęli wpatrywać się w swoje oczy, ich głowy zaczęły się zbliżać, były tak blisko że można było czuć na sobie ich, aż w końcu się ich usta się zetknęły, trwali w tej pozycji dłuższą chwile.
S:Kocham cię (wyznała wtulając się w ciało blondyna)
B:Ja ciebie też.
I tak po kilkunastu latach terroru, nastał w końcu pokój. A to wszystko dzięki jednemu blondynowi i najpotężniejszemu shinobi we wszechświecie.
Minęło kilka miesięcy od kiedy Boruto pokonała Zera i jego grupę. Na świat shinobi ponownie zagościł pokój. Niestety większość nacji poniosło ogromne straty. Z każdej z pięciu nacji, zostało kilkanaście shinobi. W tym momencie słońce zaczynało wschodzić, budząc przy tym wszystkich mieszkańców. W pewnym nie wielkim domku, spał blondwłosy mężczyzna któremu to zawdzięczamy. Po jakiś 15 minutach promienie słońca zaczęły go budzić, po zarzuceniu na siebie koszuli zszedł do kuchni, tam już na niego czekała jego żona.
S:Dzień dobry skarbie.
B:Sarada, ty już na nogach?
S:Dziś jest przecież twój wielki dzień. Dziś przecież utworzymy jedną wielką wioskę, z ocalałych shinobi z pozostałych nacji. Co ty zapomniałeś?
B:Rzeczywiście hehe (odparł z głupkowatym uśmiechem, drapiąc się z tyłu głowy)
S:Postanowiłam, że przygotuje ci coś do jedzenia (odparła i podała talerz z naleśnikami)
B:Dziękuje.
Po zjedzeniu śniadania, Boruto oraz Sarada poszli się szykować na dzisiejszy dzień.
B:Dobra, mamy jeszcze sporo czasu. Idę się przejść, zobaczymy się na ceremonii.
S:A dokąd się wybierasz?
B:Zanim wszystko się zacznie, muszę udać się w pewne miejsce.
S:To może pójdę z tobą?
B:Nie, chcę być sam. Ty idź do centrum i sprawdź czy wszystko idzie zgodnie z planem.
S:Na pewno?
B:Tak.
S:W takim razie , do potem. (powiedziała całując blondyna)
Boruto po opuszczeniu domu, udał się na ubocze wioski. Mijając ludzi był nieco zawstydzony, gdyż każdy mu się kłaniał na jego widok. Chwilę później dotarł na cmentarz, następnie podszedł do grobu swoich rodziców i przy nim usiadł.
B:”Mamo.....Tato..... Nie ma cię pojęcia jak mi was brakuje. Udało mi się ocalić świat, zyskałem niesamowitą siłę. Dziś mam zostać przywódcą wioski, proszę obserwujcie mnie.
Po ponad pół-godzinnej rozmowie ze swoimi rodzicami, Uzumaki udał się na ceremonie. W ciągu paru chwil dotarł do budynku administracyjego. Tam już na niego czekała Sarada oraz reszta ważnych shinobi.
-Jesteś gotowy? (spytał jakiś shinobi)
B:Tak jest Kakashi-san.
KH:W takim razie trzymaj twój płaszcz oraz kapelusz.
Uzumaki przyjął swój biało-fioletowy płaszcz i tego samego koloru płaszcz, po czym wszyscy zebrani udali się na dach budynku administracyjnego.
KH:Drodzy państwo, mam zaszczyt przedstawić wam naszego nowego przywódce. To właśnie dzięki niemu zawdzięczamy pokój i stabilizacje. Proszę o należyte powitanie, przed państwem Boruto Uzumaki jako pierwszy Roinakage.
B:Witajcie! Przysięgam że zamierzam chronić tą wioskę oraz was wszystkich, nawet za cenę życia. Zamierzam także należycie wypełniać obowiązki jako pierwszy Roinakage. Era nienawiści i terroru dobiegła końca, czas byśmy ją zastąpili erą miłości i pokoju.
-Pierwszy-sama!,Pierwszy-sama!
-Pierwszy-sama!, Niech żyje czcigodny pierwszy!

Każdy mieszkaniec składał hołd i wywatował na cześć nowego przywódcy którym był Boruto. I tak każdy zaczął leczyć rany, po terrorze Zera i jego grupy.

sobota, 27 sierpnia 2016

Boruto Nowe Pokolenie:Rozdział 38

Kilka dni później, na świecie znów zagościł pokój. Konoha wraz z mieszkańcami wciąż się regeneruje. Pewien 18 letni mężczyzna który uratował świat, właśnie trenuje na swojej ulubionej polanie obok wioski.Stworzył kilkadziesiąt klonów będących w trybie Ultra-Shinobi i rozpoczęli starcie, po jakiś 30 minutach na polu stał lekko zdyszany Boruto. W tym właśnie momencie na polane przyszła również Sarada.
S:Jeju a ty nadal trenujesz, chyba nie zamierzasz odpuścić co?
B:Sarada?
S:Pomyślałam że możesz być głodny, dlatego wstąpiłam do ichiraku i wzięłam ci miskę ramenu.
Boruto kiedy zauważył miskę  natychmiast się na nią rzucił
B:Dzięki
Po zjedzeniu Boruto i Sarada wrócili do wioski, blondyn chciał już wrócić do domu  ale czarnowłosa mu na to nie pozwalała. Boruto wydawało się to podejrzane
B:Ej  co jest?
S:Nic, po prostu po spaceruj ze mną jeszcze chwilę.
B:No dobra.
Para pospacerowała jeszcze sobie tą „chwilę” . Jednak zaczęło się robić ciemno, więc postanowili wrócić do domu, blondyn odprowadził swoją dziewczynę pod jej dom  i po czułym pożegnaniu wrócił do siebie. Jednak jak już wszedł, to wszędzie było ciemno.
B:Co jest, jest zbyt wcześnie żeby wszyscy spali.
Kiedy blondyn wszedł do salonu, był w szoku.
-Wszystkiego Najlepszego! .
W salonie prócz jego rodziny, byli także wszyscy przyjaciele.
B:O co tu chodzi? (spytał zdezorientowany)
NU:Jak to o co, dziś są przecież twoje 18 urodziny czyż byś zapomniał?
B:Możliwe (odparł z głupkowatym uśmieszkiem)
Boruto mimo że był z początku zaskoczony, to zaczął się bawić zresztą.
--Następnego Dnia--
Słońce zaczęło wschodzić nad wioską budząc przy tym wszystkich mieszkańców, w tym pewnego blond-włosego mężczyznę. Budząc się od razu poczuł jak jest przez coś przygniatany, gdy spojrzał
zauważył wtuloną w niego Saradę. Blondyn próbował wstać  mając nadzieje że nie zbudzi swojej dziewczyny, lecz na nadziei się skończyło.
S:Boruto..? (spytała z zaspanym głosem)
B:Jak się spało?
Sarada zastanawiała się nad sensem wypowiedzianych słów. Gdy tylko ogarnęła sytuacje cała się zarumieniła , co w głębi duszy bawił blondyna. Chcąc ją uspokoić pocałował ją , a następnie zeszli na śniadanie. I tak dalej wszyscy żyli sobie beztrosko ,ciesząc się pokojem. Choć nic nie trwa wiecznie, to Boruto miał oczy szeroko otwarte.




środa, 24 sierpnia 2016

Boruto Nowe Pokolenie:Rozdział 37

Sarada wróciła na miejsce w którym była, nim wraz z Boruto i Kayorashim przenieśli się na inną planetę . Gdy tylko się zorientowała, natychmiast zaczęła szukać blondyna.
S:Boruto...
Sak:Sarada! (krzyknęła Sakura)
Kiedy czarnowłosa się obróciła była w szoku, wioska oraz reszta mieszkańców wrócili do życia. Od razu podbiegła do swoich rodziców.
S:Matko,Ojcze wy żyjecie?
SU:Tak, nie rozumiem jak, ale nadal żyjemy.
NU:Sarada, gdzie jest Boruto?
I tak czarnowłosa zaczęła opowiadać całą historie, każdy włącznie z Naruto był zaskoczony.
--Kilka tygodni później---
Wioska liścia oraz inni shinobi powrócili do swoich codziennych zajęć, hokage ciągle myślał nad swoim synem, podobnie jak jego drużyna . W tym czasie gdzieś głęboko w lesie, budził się pewien blond-włosy młody mężczyzna.
B:Ehh, gdzie ja jestem? Czyżbym wrócił na ziemie? Dobra pora wrócić chyba do wioski . (powiedział do siebie po czym stanął na nogi i zaczął iść w kierunku Konohy)
Do wioski dotarł w ciągu kilku dni, strażnicy byli mocno zaskoczeni widokiem syna siódmego.
-Ej patrz, czy to nie syn czcigodnego siódmego?
-Tak to Boruto Uzumaki.
Każdy mieszkaniec liścia zwracał zszokowany uwagę na blondyna, lecz on nie zwracał na nich uwagi , ciągle szedł przed siebie nawet nie myśląc gdzie idzie. Po kilku minutach dotarł do budynku administracyjnego, wszedł obojętnie po schodach i doszedł do gabinetu siódmego. Gdy już był to zapukał, a po otrzymaniu zaproszenia wszedł do środka.
NU:W czym mogę ci pomóc? (powiedział spoglądając na jakieś papiery)
B:Hehehe wróciłem tato.
Naruto słysząc ten głos natychmiast zerwał się na nogi, nie mal wywracając wszystkie papiery , następnie podszedł do swojego syna i go przytulił.
NU:Wreszcie wróciłeś, dobrze że nic ci nie jest.
B:Dobrze, ale możesz mnie już puścić .
NU:Wybacz, Sarada mi wszystko powiedziała, jestem z ciebie dumny (powiedział kładąc dłoń na ramieniu syna)
B:Naprawdę? (spytał w oczach pojawiły mu się łzy)
NU:Z nikogo wcześniej nie byłem tak dumny, jak z ciebie.
Boruto i Naruto pogadali sobie jeszcze trochę, a po jakieś godzinie Boruto zaczął wracać do domu.
Oczywiście wszedł do siebie jak gdyby nic, nie wiedział że w salonie znajdują się kilku gości, a dokładniej Hinata,Himiwari rodzina Uchiha ,Tsunade ,Gaara oraz Mitsuki. Rozmawiali na jakieś luźne tematy, lecz zamilkli gdy ujrzeli Boruto w przejściu, każdy był mocno w szoku.
B:Wróciłem!
Pierwsza oprzytomniała Sarada, która natychmiast rzuciła się na blondyna.
S:Tak się ciesze, że w końcu wróciłeś i jesteś cały (powiedziała nie mal szlochając )
Uzumaki przytulił ją do siebie.
B:Spokojnie, już wszystko będzie dobrze.
Następnie podeszła do niego reszta i tak jak się spodziewał, zaczął się grad pytań  jednak opowiedział na każde pytanie ze szczegółami. Każdy był pod wrażeniem, nawet kazekage go pochwalił.
G:Co się dziwić, jaki ojciec tak syn.

Boruto się ucieszył jak dziecko, kiedy usłyszał takie słowa z ust Kazekage. I tak wszystko zaczęło wracać do normy.

sobota, 13 sierpnia 2016

Boruto Nowe Pokolenie:Rozdział 36

KY:Znaj swoje miejsce w szeregu! (krzyknął i rzucił kulą )
Nim Boruto się odwrócił to dostał tą kulą  i wraz z nią leciał ku planecie, kiedy w nią uderzyła nastąpiła gigantyczna eksplozja.
S:Boruto!
Ta technika Kayorashiego zniszczyła jakieś 40% planety na której walczyli, w miejscu w które uderzyła był ogromna dziura, tak wielka że nie można była zobaczyć dna.
S:Nie...to nie możliwe Boruto! (powiedziała zaczynając szlochać )
KY:Hahahahahaaha musiałem użyć całej swojej mocy, ale w końcu cię załatwiłem. Teraz mogę spokojnie podbić ziemie.
B:Nie tak szybko, to jeszcze nie koniec.
KY:Co?
Nagle z dziury zaczęła wyłaniać się ogromna złota kula która przypominała ogromy złoty rasengan, dodatkowo otaczały ją pierścienie pozostałych pięciu żywiołów.
KY:C to do licha jest?
S:Boruto? (odparła ścierając łzy)
Spod ogromnej kuli, pojawił się Boruto trzymając ją w ręce, jego wygląd wrócił do normy, górna połowa ubrań była zdarta.
B:Dałem ci szanse, ale ją zmarnowałeś. Tym ostatecznym atakiem zakończę twój żywot. Sarada, uciekaj stad, zaraz cię przeniosę na ziemie.
S:A co z tobą?
B:Ja tu zostanę jeszcze trochę, by upewnić się że on zginie.
S:W takim razie ja także zostanę, nie zostawię cię tu.
B:Nie, tutaj będzie na maksa niebezpiecznie, nawet ty może tego ataku nie przeżyć.
Sarada chciała jeszcze coś powiedzieć, ale klon blondyna chwycił ją i stworzył coś jakby portal, po czym wrzucił do niego Uchihe.
B:Tym atakiem zakończę tą bitwę Chou Odama Gold Rasengan! (krzyknął i rzucił swoim ogromnym złotym rasenganem)
Kayorashi nie mógł uciec, w ciągu sekundy dostał tą techniką.
KY:Nie to się nie dzieje naprawdę, to ja miałem wygrać! Nie może być! (wydarł swoje ostatnie słowa, po czym jego ciało wyparowało)
B:Nareszcie koniec, chyba czas wracać.
Planeta na której się znajdowali zaczynała eksplodować. Boruto próbował otworzyć portal, jednak nie był w stanie.
B:Co się dzieje?
Próbował jeszcze tak kilka razy i ten sam efekt.
B:Cholera, nie mam już chakry. Cholera,cholera,cholera, cholera!!
Nim planeta eksplodowała, Boruto znalazł się w jakiejś dziwnej czarnej przestrzeni.
B:Hmm czy ja umarłem?
-Nie, choć nie wiele brakowało. Gdybym przybył chodź sekundę później, zapewne zniknął byś razem z tamtą planetą.
Nagle przed blondynem pojawił się jakiś staruszek o białej skórze, w oczach miał rinnengany.
B:Poznaje cię, ty jesteś ..
HO:Tak nazywam się Hagoromo Otsutsuki, inaczej mówiąc jestem Mędrcem Sześciu Ścieżek. Posiadłeś niezwykła moc mój chłopcze, znacznie przewyższającą moją, ale nie o tym chciałbym ci powiedzieć. Chciałbym ci pogratulować ocalenia świata nie, wszechświata. W nagrodę że tak się dobrze spisałeś, możesz spełnić jedno dowolne życzenie.
B:Jedno życzenie? Hmmm..... Już wiem, czy możesz przywrócić wszystko do stanu jakim było, zanim przybył Kayorashi?
HO:Drobnostka, jeśli to wszystko to odeślę cie teraz z powrotem na ziemie.
B:Dziękuje.

środa, 10 sierpnia 2016

Boruto Nowe Pokolenie:Rozdział 35

B:Tak jak słyszałeś, debilu.
KY:Zaraz gorzko  pożałujesz tych słów.
Walka pomiędzy Kayorashim a Boruto wchodzi w fazę końcową, oboje ponownie ruszyli na siebie stosując walkę wręcz, walka była wyrównana. Jak jeden atakował to drugi parował lub unikał, po chwili oboje odskoczyli od siebie.
KY:Dobra, to co powiesz na to? (powiedział po czym złożył ze sobą dłonie)
Chwilę później z ziemi oraz skał, stworzył się ogromny potwór na którego głowie siedział Kayorashi. Wysokość miał jakby 2 wysokie wieżowce. Boruto próbował go zniszczyć, jednak ten utrudniał mu to ciągle atakując pięścią, blondyn zmuszony był unikać jego ataków.
B:Cholera, tak to nic nie zdziałam.
W tym właśnie momencie obok blondyna, stanęła czarnowłosa członkini Uchiha.
B:Sarada! To ty żyjesz? … .I tak właściwie co ty tutaj robisz? (spytał zaskoczony)
S:Katsuyu mnie ochroniła, i jakimś cudem się tu znalazłam. A co ważniejsze chwyć mnie za rękę.
B:Co? Nie ma czasu na to.
S:Po prostu mnie chwyć, nie wiem czy będę w stanie ci pomóc? Ale już nie chcę siedzieć na tyłku i patrzeć, mam dość tego, chciałabym coś zrobić.
B:Sarada...... No dobrze.
Boruto chwycił w końcu swoją dziewczynę za rękę, ta od razu aktywowała najwyższy poziom Susanoo, dzięki połączonej mocy Boruto, Susanoo Sarady stało się perfekcyjnym Susanoo, który wielkością dorównywał stworowi Kayorashiemu ..
S:”Boruto jest niesamowity, pomyśleć że jest wstanie swobodnie władać tak potężną mocą”
B:Do dzieła Sarada!
S:Jasne.
W ręce Susano pojawił się duchowy miecz, Boruto i Sarada od razu ruszyli do ataku, kiedy próbowali zaatakować, stwór sparował jego atak swoim kamiennym mieczem. Wymienili tak ze sobą jeszcze kilka podobnych ruchów. Ale w końcu Susanoo Sarady wybiło miecz, a następnie przecięło w pół stwora, który zaraz potem eksplodował. Sarada dezaktywowała susanno i obaj wylądowali na ziemi.
B:Sarada, dzięki za pomoc a teraz idź gdzieś się ukryj, zamierzam to zakończyć.
S:Al...dobrze.
Kayorashi widząc swoją nieciekawą sytuacje próbował się ewakuować, zaczął lecieć w stronę kosmosu. Jednak Boruto na to nie miał zamiaru mu pozwolić . Oboje ponownie stanęli naprzeciw siebie tym razem w stratosferze .
KY:Ciągle ty?
B:Myślałeś że po tym wszystkim ci odpuszczę?
Kayorashi wystrzelił w niego z ręki promień, uzumaki uniknął go teleportując się. Wróg bacznie szukał gdzie się podział, jednak dopiero uderzenie w twarz dało mu znać. Podirytowany Kayorashi  stracił zdrowy rozsądek i zaczął go atakować pociskami z chakry korzystając z pełni mocy.
KY:Nie mogę przegrać, to jest wykluczone. To ja jestem najpotężniejszy we wszechświecie!
Kiedy ich ciosy się ze sobą zderzały, powodowały ogromne niewidzialne dla ludzkiego ucha fale, które docierały do każdej planety w tym układzie słonecznym . Boruto walnął w brzuch przeciwnika, ten splunął krwią.
B:Dobra, znudziła mi się walka z tobą.
KY:Co powiedziałeś?
B:Mówię, że nie mam ochoty się z tobą dłużej bawić.
KY:Co, Bawić ze mną  Ty szczeniaku  nie wiesz z kim mówisz.
B:Jesteś ślepy lub idiotą, jeżeli nie spostrzegłeś jak wielka przepaść dzieli  nasze siły. Dobrze ci radze, zaniechaj złych czynów, w innym razie jeżeli się spotkamy  to nie będę taki łaskawy. (powiedział i zaczął wracać do planety)
KY:Jak śmiesz mnie lekceważyć, mnie wielkiego mędrca to nie dopuszczalne. Giń śmieciu!
Kayorashi stworzył swoją najpotężniejszą kule z całej swojej chakry , która wielkością dorównywała meteorytowi.

sobota, 6 sierpnia 2016

Boruto Nowe Pokolenie:Rozdział 34

Boruto przechodząc jakąś dziwną transformacje, zyskał niesamowicie potężną siłę, przekraczającą wszelkie wyobrażenie.
KY:Kim ty do cholery jesteś, skąd wziąłeś tą moc?
B:Nie mam pojęcia, ale myślę że znacząco przewyższyłem poziom Ultra-Shinobiego.
KY:Przewyższyć poziom Ultra-Shinobiego? Nie mów mi że jesteś...
B:Jeśli wierzyć informacją z brakującej księgi, to tak stałem się Ultra-Boskim-Shinobi.
KY:Cholera.
-Wspomnienie-
-Kayorashi uważaj na Ultra-Boskiego-Shinobi, jest to zupełnie inny kaliber. Jego moc znacznie przewyższa moc Mędrca Sześciu Ścieżek, powiadają że jest to najsilniejsza osoba we wszechświecie.
KY:Dobrze.
-Koniec wspomnienia-
B:Jeśli będziemy walczyć na ziemi  to ona może tego nie wytrzymać, przenieś nas na jakąś inną planetę.
KY:Jak sobie życzysz.
Kayorashi przeniósł Boruto i niczego nieświadomą Saradę na inną planetę, na której nie ma życia. Planeta na którą się przenieśli, miała podobne właściwości jak ziemia, z tą różnicą że była opustoszała a niebo był pomarańczowe.
S:Gdzie my jesteśmy, co to za miejsce?
B:Czas zacząć walkę.
KY:Racja.
Kayorashi wystrzelił w Boruto jedną z swoim mały czarnych kul, kiedy zbliżyła się do ciała Boruto nastąpiła ogromna eksplozja.
KY:I co ty na to....Co? (powiedział kiedy spostrzegł że boruto nie ma nawet zadraśnięcia)
Ponownie wystrzelił kilka sztuk goudam, lecz teraz Boruto bez najmniejszego problemu je odbił. Gdy Chciał ponownie kolejną wystrzelić, momentalnie pojawił się przy nim blondyn  i chwycił go za rękę.
KY:Co jak to?
W ramach odpowiedzi, Uzumaki walnął z kolanka w brzuch Kayorashiego  następnie z łokcia w kark posyłając na ziemie.
KY:To się nie dzieje naprawdę, co za potężna moc.
S:Niesamowite (powiedziała Sarada, która oglądała z daleka pojedynek)
Kayorashi stanął ponownie na nogi, starł stróżkę krwi a potem wybił się w powietrze.
KY:Zaczynasz mnie wkurzać gnojku! (krzyknął zacząć tworzyć jakąś ogromną kulę )
Tym razem kula była znacznie większa i potężniejsza niż wcześniejsza.
KY:Jak dla mnie, możesz zniknąć razem z tą planetą.
W czasie kiedy Kayorashi tworzył kule, Boruto w jednej ręce stworzył rasengana, a w kolejnej chidori, po czym  złączył je ze sobą.
KY:Zdychaj! (krzyknął i rzucił gigantyczną czarną kulę z chakry)
W odpowiedzi na ten atak i w wyniku łączenia chidori oraz rasengana, stworzył jakby jedną kule  z której wystrzelił promień, Gdy techniki się ze sobą zderzyły, przez jakiś czas naciskały na siebie. Ich siła była tak potężna, że powodowały pęknięcia na tej planecie, z których z czasem zaczęły wystrzelać słupy lawy.
S:Jak tak dalej pójdzie, to ta planeta nie wytrzyma. Pierwszy raz widzę taką walkę.
Nastąpiła kolejna gigantyczna eksplozja, która oddaliła od siebie przeciwników.
Kayorashi wylądował na ziemi, był już całkowicie zdyszany.
KY:Niech cię szlag, to nie tak miało być.
Mimo takiej walki, Boruto nie złapał nawet zadyszki.
B:Co jest, tylko na tyle cię stać, debilu. (powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem)
KY:Jak mnie nazwałeś?

środa, 3 sierpnia 2016

Boruto Nowe Pokolenie:Rozdział 33

Po wciągnięciu do siebie ciał Mędrca oraz jego matki, siła Kayorashiego wzrosła przekraczając wszelkie wyobrażenie.
B:To są chyba jakieś żarty.
KY:Więc to jest ta moc, o której pisali na kamiennej tablicy Uchiha, wspaniała. Czas by ją wypróbować.
Kayorashi w mgnieniu oka pojawił się przed Boruto i jednym palcem powalił na ziemie.
B:To nie możliwe, to się nie dziej naprawdę.
Boruto po chwili stanął na nogi, i odskoczył od przeciwnika, następnie stworzył w dłoni Raseshurikena i bez chwili wahania rzucił w niego  Kayorashi jak gdyby nic go złapał, a następnie momentalnie teleportował się wraz z techniką  za plecy blondyna.
B:Cholera!
Nim cokolwiek zdołał zrobić, blondyn oberwał swoją własną techniką, jego ciało zaczęło lecieć bezwładnie ku ziemi.
KY:Proszę proszę, wystarczył mi tylko nie całe 10% mocy że by zrównać go z ziemią, niesamowite. Teraz to ja jestem najpotężniejszy we wszechświecie hahahahahaha. Nadszedł czas by zniszczyć liścia, a potem przejąć władzę nad całym światem.
Kayorashi szedł w kierunku shinobi Konohy, Naruto oraz Sasuke  mimo braku sił stanęli w pozycji do Ataku.
SU:Sarada zabieraj swoją matkę i uciekaj stąd.
S:Ale tato!
SU:To rozkaz!
S:Do..dobrze (odparł niepewnie )
B:Nie tak szybko. (odparł Boruto, który ledwo wstawał na nogi)
KY:Ty ciągle żyjesz, co mam zrobić by cię w końcu wykończyć? Zaraz już wiem (powiedział wystawiając rękę w kierunku Shinobi)
B:Nie rób tego Kayorashi!
Kayorashi wystrzelił ogromny promień w kierunku wioski liścia oraz reszty shinobi, każdy był sparaliżowany , nim cokolwiek ktoś zrobił nastąpiła gigantyczna eksplozja. Kiedy dym opadł można było dostrzec, że zamiast wioski był teraz ogromny krater.
KY:Ahh, jak lubię takie widoki. (dodał podekscytowany Kayorashi)
B:Sarada....Mitsuki.....Tato.....Himiwari.....Mamo......Konohamaru..sensei (powiedział ze łzami w oczach)
KY:Nie martw się, zaraz będziesz następny.
B:Zapłacisz mi za to. Kayorashi!!
Nagle ciało Boruto otoczył strumień powietrza, który był tak silny że unosił kamienie oraz drobne skrawki z ziemi.
KY:Co się dzieje?
Niebo się zachmurzyło, a chwilę później zaczęły strzelać błyskawice.
Boruto zaczął się przemieniać, jego włosy zmieniły kolor na fioletowy zaczynając falować tak jakby płonęły, na jego policzkach pojawiły się czarne strzały  skierowane przeciw siebie. Wokół oczów pojawiły się czerwone obwódki,a jego ciele pojawił się fioletowy płaszcz
KY:Jego siła   rośnie w niesamowitym tempie, o co to tutaj do cholery chodzi?
W tym samym momencie, z ziemi kilka metrów od krateru  wypełzłą katsuyu, która wypluła z siebie Saradę?
S:Co tu się stało, wioska, Mama Tata. (powiedziała ze łzami w oczach, rozglądając się w około)
Kats:Niestety twoja matka  w ostatniej chwili mnie przyzwała i kazał mi cię ochraniać, lecz wraz z pozostałymi Shinobi zginęła.
S:To znaczy, że wszyscy Shinobi nie żyją?
Kats:Nie, Boruto nadal walczy z Kayorashim, lecz coś dziwnego się z nim dzieje. Jego siła niesamowicie wzrosła.
S:Co? (odparła zaczynając szukać swojego ukochanego , w końcu spostrzegła , jego transformacje)
S:Boruto...



                                               Boruto Dorosły (Ultra-Shinobi-God)