Po zderzeniu się technik Boruto oraz
Zoriego nastąpiła ogromna gigantyczna eksplozja, w której oboje
jakby wyparowali.
S:Boruto!
KU:Ej, Pokaż się.
M:Boruto!
Przyjaciele bez przerwy starali się go
znaleźć, lecz zapadający zmrok im to coraz bardziej utrudniał. Po
kilku godzinach postanowili jednak zrezygnować.
KU:Boruto nie mógł tego ataku
przeżyć. (stwierdził czarnowłosy uchiha)
S:To niemożliwe.. (powiedziała
czarnowłosa a do jej oczów napłynęły łzy)
M:Sarada lepiej będzie jak wrócimy, i
tak pewnie nam się oberwie za opuszczenie wioski bez mistrza.
S:Do...dobrze.
Kiedy trójka przyjaciela wróciła,
nie daleko miejsca w którym stali leżał nieprzytomny Boruto. Jakiś
czas później obok niego szła jakaś postać, gdy go zobaczyła,
natychmiast go wzięła i się nim zajęła.
Kilka dni później.....
Niebieskie oczy blondyna zaczęły się
otwierać, pierwsze co zobaczył to że znajduje się w jakimś nie
wielkim domku. Chłopak chciał wstać , ale poruszanie się
sprawiało mu nie lada problem.
-Nie powinieneś wykonywać
jakiekolwiek ruchu (powiedział jakiś głos za drzwi)
Po chwili do pokoju weszła jakaś
czerwonowłosa kobieta.
BU:Kim jesteś i gdzie ja jestem?
A:Nazywam się Alie i jesteśmy u mnie
w domku. Znalazłam ciebie nieprzytomnego na plaży, więc
postanowiłam cię zabrać i się tobą zająć. Przez jakiś czas
będziesz musiał przejść rehabilitację, by móc chodzić.
BU:Rozumiem.
I tak Boruto przez jakiś czas musiał
się wykurować, przez pół roku chodził z pomocą dziewczyny, następnie
przez 2 i pół roku mógł już chodzić z pomocą chodzika i
ostatnie pół roku mógł już chodzić o własnych siłach. I tak
minęły mu już 3 lata. 16-letni Boruto po wróceniu do pełni sił,
zamierzał wracać do wioski.
BU:Dzięki za pomoc w wyleczeniu mnie.
A:Nie ma za co.
BU:Ja będę musiał już lecieć, mam
nadzieje że się jeszcze kiedyś spotkamy.
A:Byłoby fajnie, do zobaczenia.
BU:Na razie.
Uzumaki zaczął wracać do swojej
wioski, przez ten czas sporo sobie przypomniał ze swojego
poprzedniego życia.
B:”Już sporo pamiętam, ale nadal
nie wszystko. Z resztą z czasem sobie to pewnie także przypomnę.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz