Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 listopada 2016

Rozdział:58

Następnego dnia rano, słońce wschodziło budząc przy tym wszystkich mieszkańców do życia. W pewnym domu poza centrum wioski, spał pewien mężczyzna który wczoraj ocalił planetę. Jego błękitne oczy otwierały się.
S:Jak się spało,kochanie?
B:Dawno tak dobrze się nie wyspałem (odparł rozciągając się i ziewając)
Na to czarnowłosa tylko zachichotała.
B:Z czego się cieszysz?
S:Z niczego, po prostu ciesze że wreszcie wróciłeś.
B:Rozumiem.
S:To ja pójdę i zrobię coś do jedzenia.
B:W porządku.
Boruto zarzucił na siebie jakieś ciuchy i poszedł do ogrodu trochę potrenować, nie potrenował długo gdyż po jakiś dwudziestu minutach zawołała go Sarada na śniadanie. Po zjedzeniu poszedł odwiedzić swojego ojca, po zapukaniu i otrzymaniu zaproszenia wszedł do środka.
NU:O Boruto, co cię do mnie sprowadza?
B:Nudzi mi się, może miałbyś może dla mnie jakąś ciekawą misje?
NU:Zobaczymy........Pielenie ogródka,wyniesienie psa pani Churi, lub sprzątanie wioski.
B:Powiedziałem jakieś ciekawe misje.
NU:Niestety by dostać jakąś trudniejszą misje, musiałbyś być chuuninem. A by nim zostać musiałbyś zdać egzamin na chuunina.
B:W takim razie chcę do niego przystąpić.
NU:Niestety obawiam się, że to jest nie możliwe.
B:Co? Dlaczego?
NU:Ponieważ Sarada oraz Mitsuki są już chuuninami, i nie mogą drugi raz przechodzić przez ten sam egzamin.
B:Rozumiem...(odparł smutnym głosem)
NU:Lecz istnieje pewien sposób,by mógł przystąpić do tego egzaminu.
B:Naprawdę, jaki?
NU:Jeśli znajdziesz jakiś dwie osoby,które by dołączyły do ciebie i utworzylibyście drużynę,wtedy nie było by żadnej przeszkody.
B:W porządku, bułka z masłem (odparł po czym zniknął z gabinetu hokage)
NU:Hehehe ciekawe co wymyśli.
Boruto udał się pierwszej swojej przyjaciółki Alie by poprosić ją o dołączenie do drużyny, ta bez problemu się zgodziła.
A:Więc potrzebujemy jeszcze jedną osobą, kto to może być.
B:Pomyślmy............mam! (krzyknął i zniknął w złotym błysku)
W innym miejscu gdzieś poza krajem ognia , Yaruki trenował nagle przed nim pojawił się Boruto.
Y:Boruto czego chcesz?
B:Słuchaj Yarukari dołącz do mojej drużyny.
Y:Co? Dlaczego niby miałbym to zrobić?
B:Bo chcę zdać egzamin na chuunina.
Y:A mam to gdzieś, powiedziałem że nigdy więcej z tobą nie mam zamiaru współpracować.
B:To szkoda, bo byłaby duża szansa że byśmy mogli zmierzyć się w finale. Ale skoro nie chcesz, to poszukam kogoś innego.
Kiedy blondyn miał zamiar odejść,Yarukari postanowił odpowiedzieć.
Y:Czekaj! Naprawdę myślisz że moglibyśmy walczyć ze sobą w finale?
B:Tak.
Y:W takim razie się zgadzam.
B:W porządku przybądź jutro do Konohy,to ci zdradzę szczegóły.(odparł z uśmiechem i wrócił do domu)
S:Więc jednak się zdecydowałeś,zdawać. Wspaniale.

B:To będzie bułka z masłem.  

sobota, 26 listopada 2016

Rozdział:57

Po pokonaniu Kurisa, Yarukari oraz Boruto padli na ziemie cali zdyszani, po chwili do nich biegli reszta shinobi. Nim blondyn stanął na nogi, po sekundzie znów padł na ziemie, a właściwie coś go przywróciło. Kiedy otworzył oczy ujrzał długie czarne włosy, następnie poczuł wtuloną w niego Sarade.
S:Nic ci nie jest?
B:Nie, a teraz może zejdziesz ze mnie bo nie mogę się ruszyć.
S:Wybacz.
Po chwili do Boruto przyszła reszta jego rodziny.
H(Hinata):Boruto! (krzyknęła i przytuliła syna)
B:Mamo daj spokój, jestem cały.
H:Martwiłam się o ciebie.
NU:Doskonała robota,synu. (powiedział Naruto)
B:Dzięki Tato.
SU:Chyba pora wracać do wioski.
NU:Racja.
Wszyscy shinobi rozeszli się do swoich wiosek.
A:Wybacz, ale muszę gdzieś jeszcze iść.
B:Coś się stało?
A:Nic,muszę jeszcze coś załatwić, dogonię was później.
B:W porządku.
Czerwonowłosa zauważywszy stojącego samotnie Yarukariego spoglądającego w niebo, postanowiła podejść do niego.
Y:Czego chcesz?
A:Oj już nie musisz zgrywać takiego ważniaka.
Y:Co?
A:Widziałam jak uratowałeś Boruto i razem z nim walczyłeś.
Y:To była wyjątkowa sytuacja, nie miałem innego wyjścia. Poza tym i tak go jeszcze pokonam.
A:Tak tak, mów sobie tak dalej.
Y:Zamknij się kobieto! Irytujesz mnie. (odparł i gdzieś się udał)
Alie patrzyła z wypisanym uśmiechem na twarzy na niego, po chwili zaczęła także wracać do wioski. Boruto oraz reszta doszli do wioski, każdy był zaskoczony widokiem zniszczonej wioski.
NU:Ehh i znowu miesiące miną zanim odbudujemy wioske.
B:Mów za siebie staruszku. (odparł młodszy blondyn i przyłożył ręce do ziemi)
Chwilę później z ziemi wydobyły się kilkadziesiąt domów z drewna, ten widok mocno wszystkich zaskoczył no może z wyjątkiem drużyny blondyna, gdyż oni widzieli już ją raz.
NU:Boruto skąd ty znasz umiejętność pierwszego Hokage?
B:Nabyłem ją w innym wymiarze kilka lat temu.
NU:Rozumiem.
SU:Niewiarygodne, pomyśleć że ty jesteś swobodnie władać Mokutonem.
Po krótkiej rozmowie każdy udał się do swojego domu.
B:Ehh, trochę mnie tu nie było. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. (powiedział wchodząc do salonu)
Nagle Sarada stanęła przed nim i ciągle się w niego wpatrywała.
B:Hmm co jest? Chcesz czegoś?
S:Ciebie (szepnęła do ucha uwodzicielskim głosem)
Następnie chwyciła Boruto za ręka i zaciągnęła go do sypialni .
B:Cz...czeka...
Nie dokończył gdyż czarnowłosa go ucieszyła.
Po jakiś dwóch godzinach...
S:Brakowało mi tego. (wtulając się w ciało swojego męża)
B:Mnie też.


środa, 23 listopada 2016

Rozdział:56

W czasie kiedy Boruto połączył siły z Yarukarim i przygotowywali się do walki, reszta Shinobi dochodziła do siebie.
NU:Co się stało, nic nie pamiętam?
SU:Ja także.
S:Boruto!
Chwilę później wszyscy spostrzegli dwóch shinobi, stojący naprzeciwko Kurisa.
NU:Boruto i jeszcze jeden który potrafi władać trybem UBS?
SU:Tak , to musi być ten drugi .
Boruto oraz Yarukari się uśmiechnęli po czym wydobyli z siebie całą swoją chakre i ruszyli do ataku, zmieniając co chwilę pozycje.
K:Co się dzieje? (spytał zdziwiony)
Po chwili dostał z pięści od Boruta, następnie także z pięści w brzuch tym razem od Yarukariego, Kurise splunął krwią . Blondyn wystrzelił swój promień łącząc chidori i rasengana , natomiast brunet z swoim czarnym promieniem chakry. W ostatnim momencie Kurise zdołał uniknąć wybijając się w powietrze, jednak tam już na niego czekali Boruto oraz Yarukari, i przywitali go podwójnym kopniakiem w głowę posyłając na ziemie. Tuż przed bolesnym spotkaniem z matką ziemią, Yarukari pojawił się przed nim kopiąc go plecy posłał na zamek. Cios był tak mocny że przebił się przez cały budynek,powodując tym samym jego zniszczenie. Chwile później przed nadlatującym w jego strone Kurisem, pojawił się Boruto z rasenganem w ręce i walnął go w brzuch, ten splunął krwią i zaczął się obracać niszcząc kilka drzew i uderzając w skalistą górę.
S:Niesamowite..
NU:Co za walka,co za moc.
SU:Kiedy połączą ze sobą siły, oboje są chyba nie do pokonania. Do tego ich zgranie jest na bardzo wysokim poziomie, zupełnie jakby czytali w swoich myślach.
NU:Racja.
K:To się nie dzieje naprawdę, nie wierze.
Y:Co jest tylko na tyle cię stać?
K:Coś ty powiedział ?
Y:Kiedy walczyliśmy z tobą w pojedynkę, twoja moc siła wydawała się być znacznie większa. Ale teraz wydajesz się być, niczym twoje stwory.
K:Zaraz gorzko pożałujesz swoich słów.
Kurise wystrzelił ponownie z siebie ogromną falę dźwięku, Boruto oraz Yarukari odskoczyli na boku unikając tej fali, następnie oboje stanęli obok siebie.
Y:Czas to za kończyć , co nie Boruto?
B:Tutaj muszę siebie z kończyć.
Y:Zakończmy tą naszym wspólnym jutsu.
B:Pewnie.
Yarukari ponownie stworzy ośmiogłowego węża , który ładowały w swoich pyskach wielkie czarne kule. Boruto wspomógł tą technikę, tworząc kilkadziesiąt reseshurikenów z różnych natur chakry jednocześnie dodając do nich boską chakrę, które stworzyły pierścień wokół tych tych technik .
K:Co to do cholery jest?
NU:Niesamowita technika.
Y:Czas byś....
B:Przepadł!
B&Y:Zdychaj!!!! (krzyknęli wysyłając technikę )
Kiedy węże się zbliżały eksplodowały wystrzelając w tym czasie kule w stronę przeciwnika. Po chwili nastąpiła gigantyczna eksplozja, która zniszczyła 3 pobliskie góry oraz teren na jakieś 70 KM.
Wygląd Boruto oraz Yarukiego wrócił do normy, po czym oboje padli na ziemie cali zduszeni.
Y:Pamiętaj, już nigdy więcej z tobą nie współpracuje.
B:Ma się rozumieć (odparł z lekkim uśmiechem)


sobota, 19 listopada 2016

Rozdział:55

B:Yarukari.. (powiedział z jego głosu można by zauważyć współczucie )
Y:Dlatego nie ma opcji bym ci to wybaczył, tym razem zabije cię własnymi rękami (odparł i wszedł w formę Ultra-Boskiego-Shinobi)
Brunet nie czekając na nic od razu ruszył do ataku, ponownie nacierając Kurisa z pięści, z tą różnicą że teraz zadawał mu ciosy, gdy skończył natychmiast od niego odskoczył.
K:Heh widzę rzeczywiście urosłeś w siłę, teraz czas na mój ruch.
Kurise otworzył swoje usta po czym posłał ogromną falę dźwiękową w stronę Yarukoriego, ten w ostatnim momencie to spostrzegł i uciekł wybijając się w powietrze. Kurise to przewidział i w mgnieniu oka pojawił się przed nim kopiąc go w twarz. Brunet walnął w ogromną skalistą górą,wbijając się do niej na sporą odległość.
B:Yarukari! Cholera. (powiedział po czym także ruszył na przeciwnika)
W międzyczasie Boruto stworzył w obu rękach rasengana oraz Chidori, następnie złączył je ze sobą i przeniósł się przed Kurisa, po czym bez chwili zastanowienia wystrzelił promień. Nastąpiła wielka eksplozja, blondyn zaczął ciężko dyszeć. Sekundę później Kurise pojawił się za nim i walnął go otwartą dłonią w szyje, ten poleciał kilkanaście metrów dalej odbijając się co chwile od ziemi.
Y:Szlag! Nie próbuj pogrywać ze mną! (ponownie krzyknął i ruszył do ataku)
B:Yarukari, to nic nie da!
Y:Zamknij się! Yamata no Orochi!
Przed Yarukarim pojawił się ogromny ośmiogłowy wąż z błyskawicy, nie czekając ani chwili wysłał go na przeciwnika. Kiedy ta technika go dotknęła, nastąpiła ogromna eksplozja. Chwilę później dym opadł na tyle by można by coś zobaczyć, Yarukari oraz Buruto spostrzegli w nich Kurisa, który wyglądał jakby otrzepywał się z kurzu. Boruto rzucił się ponownie na niego, tworząc w międzyczasie ogromnego Raseshurikena połączonego z pięcioma żywiołami, ten tylko spojrzał na blondyan, nastąpiła kolejna ogromna eksplozja , Boruto podleciał do Yarukiego .
K:To wszystko na co cię stać?
Y:To niemożliwe, mój najlepszy atak nic mu nie zrobił.
Atak Boruto także na wiele się nie zdał , gdyż Kurise miał tylko drobne zadrapania .
K:To ma być walka, spodziewałem się trochę więcej po was.
B:Yarukari, nie wierze że to mówię, ale będziemy musieli ze sobą współpracować.
Y:Co? Chyba zgłupiałeś, dlaczego ja miałbym współpracować z tobą ?
B:Tu nie chodzi o ciebie czy o mnie,ale jeśli gonie pokonamy to i ten świat czeka zagłada . Nie rozumiesz tego?
Y:Jeszcze czego, sam go pokonam tylko patrz.
Yarukari ponownie ruszył do ataku, używając tym razem całej swoje siły. Stworzył kilkaset średniej wielkości czarnych kul, które posłał na przeciwnika, po eksplozji nie czekał tylko dalej ruszył do ataku, tym razem nacierając go pięściami, jednak to i tak nic nie dało, gdyż po chwile z kopniaka wyleciał z dymu .
B:Widzisz ? Nawet na naszym obecnym poziomie w pojedynkę nic nie zdziałamy.
Y:Niech cię szlag,  masz chyba racje. W porządku współpracujmy ten jedyny raz.
B:W końcu to zrozumiałeś (odparł z uśmiechem)
Oboje stanęli obok siebie,przygotowując się do walki.
K:Co, nadal chcecie dostać baty?
B&Y:O nie to nie my dostaniemy baty, tylko i wyłącznie ty . Szykuj się Kurise .
K:Niech wam będzie, to będzie ostateczna walka!









środa, 16 listopada 2016

Rozdział:54

Jakieś pół roku później w tajnej kryjówce, Orochimaru przeprowadzał nadal eksperymenty nad tą mazią. Pewnego razu maź zaczęła przekształcać się w coś dziwnego, chwilę później zaczynał zbijać szybę i się wydostawać na zewnątrz. Wężowy sannin oraz Kabuto słysząc dziwne dźwięki natychmiast przybiegli.
O:Co tu się dzieje Kabuto?
Kb:Nie mam pojęcia, wszelkie systemy wariują .
Nagle przed nimi stanęła dziwaczna postać, która w ogóle nie przypominała człowieka .
O:Jednak się przebudziłeś . Nazywam się Orochimaru i jestem twoi...
Nie dokończył gdyż obcy chwycił go za szyje.
Kb:Orochimaru-sama!
O:Co to ma znaczyć? Jak traktujesz swojego stwórce?!
Na to pytanie Kurise tylko się uśmiechnął i odciął wężowemu sanninowi głowę. Kabuto chciał się uciec,lecz obcy postrzelił go laserem z palca,siwowłosy tak samo padł martwy na ziemie.
W tym czasie na pewnej polanie. Yarukari wciąż trenował, był tak zdolny że walczył 20 członkami oddziału ANBU, których pokonał bez najmniejszego problemu. Jego trening nadzorował jego prywatny trener Orion (krótkie granatowe włosy, ubrany w normalny strój jounina).
Or:Niesamowite, pokonał panicz 20 członków ANBU w tak młodym wieku. Panicz ma rzeczywiście talent.
Y:To oczywiste.
Nagle ich rozmowę przerwał huk wybuchu który nadszedł z pałacu Lorda Feudalnego. Yarukari oraz Orion natychmiast się tam udali, kiedy brunet wszedł do sali swoich rodziców przeżył szok. Jego ojciec został przebity jakimś ostrzem, a zanim stał jakiś dziwny stwór, który trzymał w jednej ręce matkę chłopaka.
Y:Matko!!!! Ojcze!!!!!
A:Yarukari, uci..eka...j .
Kurise z wypisanym uśmiechem na ustach, przebił ciało czarnowłosej na wylot. Orion stanął przed swoim uczniem.
O:Paniczu Yarukari, proszę uciekać stąd.
Y:Ale...
O:Proszę uciekać, to nie jest dla pana siły. (odparł robiąc znaki)
Orion chciał zaatakować ogromną kulą ognia,jednak Kurise ją rozproszył i momentalnie pojawił się przy nauczycielu bruneta, po czym przyłożył dłoń do jego brzucha. Ciało Oriona eksplodowało na miliardy mikroskopijnych części.
Y:Orion-sensei!!!!!! 
K:Nie przejmuj się ty będziesz następny.
Nagle po chwili ciało bruneta otoczyła fioletowa aura z wyładowywaniami elektrycznymi.
Y:Zapłacisz mi za to! (powiedział chłodno po czym ruszył do ataku)
Brunet próbował atakując walką wręcz, ciągle nacierał na niego, lecz to nic nie dało. Kurise jednym ciosem położył go na ziemie.
K:Giń razem z tym pałacem (powiedział i wysadzając pałac po czym gdzieś się udając)
Kilka godzin później z gruz pałacu wydostał się Yarukari , przypominając sobie o historii o pewnej świątyni postanowił się tam udać i tam rozpoczął swój kilku letni trening. Po 9 latach kiedy wyszedł, przeżył kolejny szok. A właściwie ziemia jak i wymiar w którym się znajduje zaczyna wybuchać .
Y:Co tu się dzieje do cholery?
Chwile później sobie przypomniał o prezencie który dostał od swojego mistrza , a właściwie o zegarku który potrafi przenosić między wymiarami.
„Or:Pamiętaj to jest jak bilet w jedną stronę , jeśli się udasz tam to już nie będziesz mógł wrócić. Dlatego użyj go jedynie w ostateczności”.
Yarukari nie mając wyboru, w ostatniej chwili użył tego zegarka i przeniósł się do innego wymiaru. Sekundę po tym ziemia jak i cały jego wymiar zostały zniszczone.

„Koniec Wspomnienia”

sobota, 12 listopada 2016

Rozdział: 53

Kiedy Boruto był w kiepskiej sytuacji, pewna osoba błyskawicznie pokonała lodowego stwora oraz go uwolniła, po czym stanęła przed blondynem. Tą postacią okazał sięYarukari.
B:Co ty tutaj robisz?
Y:Nie zrozum mnie źle, to ja będę jedyną osobą która cię pokona.
B:Tak? Mimo wszystko ciesze się że się pojawiłeś. (odparł stając obok bruneta)
K:O to ty. Pamiętam cię jesteś tym dzieciakiem.
Y:Minęło sporo czasu Kurise!.
B:Czekaj. To wy się znacie?
Y:Można tak powiedzieć.
„Wspomnienie”
Akcja działa się jakieś 10 lat temu w zupełnie innym wymiarze, który był prawie identyczny do wymiaru w którym żył Boruto. Yarukari miał coś ok 9lat, obecnie trenował techniki w ogrodzie,za którym był ogromny pałac. Yarukari był synem lorda Feudalnego kraju ognia, jego ojciec pokładał w nim wielkie nadzieje, to dlatego brunet żyje ciągłym treningiem i chęcią stałego udoskonalenia się. W śród rówieśników, niezwykle się wyróżniał, każdy go podziwiał i chciał się z nim zakolegować,lecz on nie zwracał na nikogo uwagi. Pewnego razu ojciec (miał czarne średniej wielkości włosy, ubrany w niebieskie królewskie szaty )wezwał go do siebie, co było dziwne bo rzadko kiedy takie sytuacje się zdarzały.
Y:Co się stało ojcze?
LF(Lord Feudalny):Synu udaj się pola księżycowe i przynieś mi stamtąd pewne zioła.
Y:Tak jest (odparł i opuścił sale)
Do wyznaczonego miejsca jest tydzień drogi, więc spakował najpotrzebniejsze rzeczy i udał się do tamtego miejsca. Tak jak przypuszczał po tygodniu dotarł na pola księżycowe, kiedy tam był po chwili znalazł te zioła, lecz zanim je zabrał pojawiło się 10 shinobi w stroju jounina .
-Oddaj mi to dzieciaku,albo zginiesz. (powiedział jeden z jouninów)
Y:Jeszcze czego.
10 jouninów rzuciło się na dzieciaka, mimo ich liczebności nie stanowili dla chłopaka najmniejszego problemu. Brunet pokonywał jednego za drugiego, aż w końcu pokonał całą 10-tke.
Y:Ale żałosne (skwitował i wrócił do pałacu)
Jakiś czas później w to miejsce spadło coś na kształt meteorytu, który cały był oblepiony jakąś zieloną mazią. Po chwili do niego podszedł jakaś zakapturzona osoba, z postury można wywnioskować że był to mężczyzna, który zabrał sporą próbkę tej dziwnej substancji.
-To powinno czcigodnego lorda ucieszyć. (powiedział, po czym diabelsko się zaśmiał)
Tydzień później....
Yarukari wrócił do swojego domu, od razu poszedł do sali w której często przebywał jego ojciec, po zapukaniu i otrzymaniu zaproszenia wszedł do środka.
LF:Co jest Yarukari ?
Y:Przyniosłem te zioła, o które ojciec prosił.
LF:Dobra robota, teraz możesz wrócić do treningu.
Y:Tak. (odparł i opuścił sale)
Kiedy chłopak szedł przez hol napotkał swoją matkę (miała długie czarne włosy,zielone oczy , ubrana żółtą elegancką bluzkę oraz ciemną spódnicę )
A(Ayo):Witaj synku,gdzie się podziewałeś przez ostatni czas?
Y:Ojciec wysłał mnie na misje , wybacz mamo ale się spieszę na trening.
A:Rozumiem, w takim razie powodzenia.
W tym samym czasie, w podziemnej kryjówce , w ogromnej sali otoczonej świecami, siedział czarnowłosy mężczyzna (włosy opadały mu na plecy, miał białą skórę oraz oczy niczym kot).
Po chwili do sali wszedł ten tajemniczy mężczyzna, który zabrał tą tajemniczą maść.
O:I jak ci poszło Kabuto ?
Kb:Doskonale Orochimaru-sama. Udało mi się zabrać sporo tej substancji.

O:Świetna robota, w takim razie możemy rozpocząć nasze badania. Już wkrótce świat pozna moją potęgę. (odparł śmiejąc się złowrogo przy tym)

środa, 9 listopada 2016

Rozdział:52

Kurise złączył ze sobą swoje dłonie, po czym stworzył z ziemi dwóch stworów składających się głównie z głazów, każdy z nich posiadał inny kolor (Jeden miał kolor czerwony, a drugi niebieski).
B:Co to ma niby być?
K:Twoi przeciwnicy.
B:To przecież będzie bułka z masłem. (odparł z pewnym siebie uśmieszkiem)
K:Jeśli tak uważasz, to w takim razie zapraszam.
Boruto już nic nie powiedział, tylko ruszył na swoich przeciwników. Pierwszego chciał zaatakować z kopniaka czerwonego, lecz ten chwycił jego nogę . W tym momencie blondyn czuł jakby paliła go noga, natychmiast od niego odskoczył.
B:”Co jest grane? Zresztą zaraz to rozgryzę.”
Uzumaki ponownie ruszył do ataku, tym razem chciał zaatakować z pięści niebieskiego, jednak jak to zrobił to jego rękę pokrył lód, blondyn ponownie musiał odskoczyć od przeciwnika.
B:”Rozumiem, każdy z nich ma w środku jest ucieleśnieniem ognia i lodu, to dlatego gdy próbuje ich uniknąć to albo mnie parzy lub zamraża mnie”.
K:Oo widzę że zacząłeś zdawać sobie sprawę, z właściwości moich zwierzątek.
B:Miałem to zostawić na walkę z tobą, jednak nie mam innego wyboru. (odparł i przybrał formę Ultra-Boskiego-Shinobi)
K:”He, więc nadal może zwiększyć nieco swoją moc, zdumiewające. Być może rzeczywiście może być idealnym przeciwnikiem dla mnie.”
B:Kage Bushin No Jutsu!
Boruto przywołał kilka klonów i wysłał ich na stwory Kurisa, w tym czasie on tworzył w dłoni rasengana, łącząc przy tym wszystkie natury chakry. Następnie w ułamku sekundy pojawił się przed czerwonym stworem i walnął go w plecy, nastąpiła wielka eksplozja która doszczętnie go zniszczyła, jednak lodowy stwór zdołał tego uniknąć.
B:Heh, wiedziałem że nie pójdzie mi z nimi tak łatwo jak myślałem. Przy mojej jednej z silniejszych technik, wykończyłem zaledwie jednego.
K:I co poddajesz się, czy walczysz dalej?
B:Jeszcze czego!
Lodowy stwór wystrzelił kilka ostrych kryształów lodu w blondyna , ten zaczął ich unikać korzystając z teleportacji, następnie pojawił się za nim, chcąc zaatakować go od tyłu. Lec nagle z jego pleców powstało parę lodowych ostrzy, Boruto musiał znowu odskoczyć od niego. Po chwili jego przeciwnik zniknął mu z pola widzenia, po czym momentalnie pojawił się za nim, i uderzył z pięści w jego twarz, posyłając na ziemie. Po tym ataku jego policzek pokrył się lodem. Lodo-stwór na tym nie poprzestawał, i zaczął zadawać blondynowi ciosy, pokrywając pozostałe fragmenty ciała lodem.
B:Niech to szlag!
K:Więc to chyba koniec? Strasznie mnie rozczarowałeś.
Kiedy Boruto myślał że jest przegrany, ten lodo-stwór przestał się poruszać. Uzumaki mając uwiezioną 1/3 ciała postanowił go dobić. W ułamku sekundy pojawił się przed nim i walnął go rasenganem w brzuch . Lecz to był błąd , gdyż to był klon który zamienił się w wodę i chlapiąc blondyna, pokrył pozostałą część jego ciałem lodem. Następnie spod ziemi wylazł oryginał i przygotowywał się do ataku.
B:"Cholera, tak łatwo dałem się złapać."
K:Prawdę mówiąc liczyłem na nieco lepszą zabawę, ale cóż. Dobra mój stworze, wykończ go!
Kiedy stwór Kurisa miał zadać ostateczny cios, ktoś wystrzelił w niego promień, który go roztopił. Następnie uwolnił Boruto i stanął na drzewie. Blondyn spojrzał na tego kto go uratował. Ale świecące słońce uniemożliwiało mu rozpoznanie postaci .
-Co tak słabo? Walcząc ze mną byłeś dużo silniejszy. (powiedział ktoś , głosem bardzo dobrze znanemu Uzumakiemu)



sobota, 5 listopada 2016

Rozdział 51

Kurise z swoim pewnym siebie diabelskim uśmieszkiem, mierzył swoim palcem w blondyna, lecz sekundę przed strzałem zmienił kierunek na Saradę i Alie, po czym wystrzelił z palca czerwony promień.
B:Cholera! (krzyknął i teleportował się do nich)
W ostatniej chwili odskoczył razem z nimi przed nadchodzącą eksplozją.
S&A:Dziękuje (odparli oboje ).
W tym momencie Kurise zrobił co zaintrygowało młodego Uzumakiego, a właściwie dotknął palcem spirali na swoim hełmie, która zaraz po tym rozbłysła czerwonym światłem. Blondyn zorientował się o co chodzi.
B:Szlag! Sarada Alie, szybko zamknijcie oczy!
Alie oraz Boruto udało się uniknąć czerwonego światła, jednak Sarada nie zamknęła ich całkowicie i promienie dotarły do ich oczów.
B:Wszystko w porządku?
A:Tak.
B:Sarada?
Czarnowłosa Uzumaki stanęła na nogi, z złowrogim uśmieszkiem, gdy otworzyła oczy zamiast biało-czarnych, miała całe czerwone niczym krew.
S:Zdychaj! (krzyknęła i ruszyła na swojego męża )
B:"Wpadła w tą hipnozę, niedobrze."
K:Hahahahahahaha, powiedz jak to jest walczyć z własną żoną? (spytał drwiąco obcy)
B:Zapłacisz mi za to, definitywnie!.
Sarada próbowała z swoją niesamowitą fizyczną siła zaatakować blondyna, robiąc przy okazji sporo kraterów w ziemi, lecz ten bez najmniejszego problemu ich unikał. Kiedy tylko znalazł okazje natychmiast do niej podbiegł i także ją ogłuszył.
B:Wybacz mi. (powiedział cicho i położył ją na ziemie )
B:Alie, od tej chwili będzie jeszcze bardziej niebezpiecznie, lepiej uciekaj stąd.
A:A...ale?
B:Nie dyskutuj, to już nie jest miejsce dla ludzi takich jak ty! (powiedział głosem, który nie znosił sprzeciwu )
A:No...dobrze. (odparła nie pewnie, po czym oddaliła się w bezpieczne miejsce)
B:Dobra, to teraz zostaliśmy tylko ty i ja. (powiedział i miał już wejść w formę UBS).
K:Na prawdę mnie zaskoczyłeś, nie źle się spisałeś. Ale zanim staniesz ze mną do walki, to przejdziesz jeszcze jeden test.
B:Test?
K:Tak, ja też szukam jakiejś rozrywki, dlatego przemierzam światy w poszukiwaniu silnych wojowników . Gdy takiego spotykam i go pokonuje, natychmiastowo zabijam innych mieszkańców oraz niszczę jego planetę.
B:Heheheheh. Fakt że jeszcze nie zniszczyłeś ziemi, musi świadczyć że wiedziałeś że znajduje się na tej planecie ktoś taki jak ja.
K:Nie tylko dlatego. Powiem szczerze że ta planeta mi się spodobała, więc postanowiłem z wszystkich ludzi zrobić moją armie i moje królestwo.
B:Muszę cie zmartwić, ale nie wszystko pójdzie ci po twojej myśli.
K:To się jeszcze okaże.










środa, 2 listopada 2016

Rozdział 50

Naruto oraz Sasuke ruszyli na młodego Uzumakiego, ten na początku zmuszony był parować ich ataki. Gdy tylko poczuł swobodę, odbił się od ziemi po czym po plecach Siódmego i Uchihy, robiąc podwójne salto w powietrzu wylądował na ziemi. Jednak nie mógł się za bardzo rozluźnić, gdyż Naruto pojawił się za nim mając w ręce stworzonego rasengana, jednocześnie Sasuke także go zaatakować używając chidori. Boruto nie miał wyboru i skontrował ich ataki tymi samymi technikami w obojgu rękach. Nastąpiła średniej wielkości eksplozja, która odepchnęła całą trójkę w różne strony.
B:”Cholera, walka z Ojcem i Sasuke-senseiem sprawia mi dużo problemu. Zresztą co się dziwić, w końcu używam zaledwie 15% swojej siły.
W tym czasie Sarada pokonała już ponad połowę shinobi. Mimo że była cała zdyszana, to jak na Uchihe przystało nie dawała za wygraną.
S:”Jeszcze trochę, nie mogę się poddać. Obecnie los świata leży w naszych rękach”.
N:To może zaczniemy walczyć na poważnie? (zaproponował wchodząc w tryb Kuramy)
B:”Szlag, teraz będzie jeszcze trudniej. Ale nie mogę przegrać. (powiedział, aktywując moc klanu Uzumaki, jednocześnie łącząc ją z formą Ultra-Shinobiego)
Naruto próbował chwycić łapą kuramy swojego syna, jednak ten odskoczył do góry. Lecz tam na niego czekał już Sasuke, i nim cokolwiek zrobił dostał chidori w ramie.
B:Cholera! (krzyknął z bólu, łapiąc się za bolące miejsce)
S:Boruto!
Sarada próbowała rzucić się na pomoc blondynowi, ale nadal musiała pokonać jeszcze kilkuset przeciwników.
B:”Szlag by to, nie dość że nie mogę walczyć na poważnie, to teraz będę musiał walczyć z jedną ręką. Gorzej chyba być nie mogło”.
Naruto widząc zamyślonego syna, szybko załadował przed sobą Bijuudame i posłał ją na młodego blondyna . Ten musiał odskoczyć do góry, mimo to eksplozja go dosięgła. Po chwili z chmury dymu zaczęło spadać bezwładnie ciało blondyna. Boruto ledwo się podnosił, nie przypuszczał że walka na takim poziomie będzie z nim aż tak trudna. Gdyby skorzystał z mocy Ultra-Boskiego-Shinobi, z łatwością by ich pokonał. Nagle przednim pojawił się Naruto, który kopnął go w twarz przewracając jednocześnie na plecy następnie uderzył stopą w jego brzuch, młodszy blondyn kaszlnął krwią.
B:Cholera.
NU:I co ty teraz zrobisz? (powiedział Naruto i zaczął się diabelsko śmiać)
Kiedy Siódmy miał zadać swojemu synowi decydujący cios, nagle przed nim pojawiła różowa powłoka susanoo.
S:Boruto!
N:Nic mi nie jest, poczekaj. (powiedział i stworzył kilka klonów, a sam z czarnowłosą przenieśli się w bezpieczne miejsce)
B:Sarada, wylecz mnie i jak możesz to przekaż mi trochę chakry.
S:W porządku.
Kiedy ramie Boruto zostało wyleczone i pozyskał trochę chakry, postanowił to zakończyć.
B:Dzięki Sarada, teraz ty sobie trochę odpocznij (powiedział i zniknął w fioletowym błysku)
Momentalnie pojawił się przed Naruto, i ręką spowitą żywiołem błyskawicy przyłożył dłonią w miejsce gdzie naruto ma pieczęć, powodując chwilowy odstęp do chakry. Siódmy padł nieprzytomny na ziemi. Sasuke nie czekając na nic rzucił się na swojego ucznia, ten momentalnie zniknął mu z pola widzenia i pojawił się za nim uderzając w kark, lider klanu Uchia także padł nie przytomny.
K:Nie źle, naprawdę jesteś nie zwykły. Zaczyna się robiąc interesująco. (powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem)
Boruto stanął wreszcie twarzą w twarz z Kurisem, oboje bacznie badali siebie wzrokiem.