B:Yarukari.. (powiedział z jego głosu
można by zauważyć współczucie )
Y:Dlatego nie ma opcji bym ci to
wybaczył, tym razem zabije cię własnymi rękami (odparł i wszedł
w formę Ultra-Boskiego-Shinobi)
Brunet nie czekając na nic od razu
ruszył do ataku, ponownie nacierając Kurisa z pięści, z tą
różnicą że teraz zadawał mu ciosy, gdy skończył natychmiast od
niego odskoczył.
K:Heh widzę rzeczywiście urosłeś w
siłę, teraz czas na mój ruch.
Kurise otworzył swoje usta po czym
posłał ogromną falę dźwiękową w stronę Yarukoriego, ten w
ostatnim momencie to spostrzegł i uciekł wybijając się w
powietrze. Kurise to przewidział i w mgnieniu oka pojawił się
przed nim kopiąc go w twarz. Brunet walnął w ogromną skalistą
górą,wbijając się do niej na sporą odległość.
B:Yarukari! Cholera. (powiedział po
czym także ruszył na przeciwnika)
W międzyczasie Boruto stworzył w obu
rękach rasengana oraz Chidori, następnie złączył je ze sobą i
przeniósł się przed Kurisa, po czym bez chwili zastanowienia
wystrzelił promień. Nastąpiła wielka eksplozja, blondyn zaczął
ciężko dyszeć. Sekundę później Kurise pojawił się za nim i
walnął go otwartą dłonią w szyje, ten poleciał kilkanaście
metrów dalej odbijając się co chwile od ziemi.
Y:Szlag! Nie próbuj pogrywać ze mną!
(ponownie krzyknął i ruszył do ataku)
B:Yarukari, to nic nie da!
Y:Zamknij się! Yamata no Orochi!
Przed Yarukarim pojawił się ogromny
ośmiogłowy wąż z błyskawicy, nie czekając ani chwili wysłał go na
przeciwnika. Kiedy ta technika go dotknęła, nastąpiła ogromna
eksplozja. Chwilę później dym opadł na tyle by można by coś
zobaczyć, Yarukari oraz Buruto spostrzegli w nich Kurisa, który
wyglądał jakby otrzepywał się z kurzu. Boruto rzucił się
ponownie na niego, tworząc w międzyczasie ogromnego Raseshurikena
połączonego z pięcioma żywiołami, ten tylko spojrzał na
blondyan, nastąpiła kolejna ogromna eksplozja , Boruto podleciał do
Yarukiego .
K:To wszystko na co cię stać?
Y:To niemożliwe, mój najlepszy atak
nic mu nie zrobił.
Atak Boruto także na wiele się nie
zdał , gdyż Kurise miał tylko drobne zadrapania .
K:To ma być walka, spodziewałem się
trochę więcej po was.
B:Yarukari, nie wierze że to mówię,
ale będziemy musieli ze sobą współpracować.
Y:Co? Chyba zgłupiałeś, dlaczego ja
miałbym współpracować z tobą ?
B:Tu nie chodzi o ciebie czy o mnie,ale
jeśli gonie pokonamy to i ten świat czeka zagłada . Nie rozumiesz
tego?
Y:Jeszcze czego, sam go pokonam tylko
patrz.
Yarukari ponownie ruszył do ataku,
używając tym razem całej swoje siły. Stworzył kilkaset średniej
wielkości czarnych kul, które posłał na przeciwnika, po eksplozji
nie czekał tylko dalej ruszył do ataku, tym razem nacierając go
pięściami, jednak to i tak nic nie dało, gdyż po chwile z kopniaka
wyleciał z dymu .
B:Widzisz ? Nawet na naszym obecnym
poziomie w pojedynkę nic nie zdziałamy.
Y:Niech cię szlag, masz chyba
racje. W porządku współpracujmy ten jedyny raz.
B:W końcu to zrozumiałeś (odparł z
uśmiechem)
Oboje stanęli obok
siebie,przygotowując się do walki.
K:Co, nadal chcecie dostać baty?
B&Y:O nie to nie my dostaniemy
baty, tylko i wyłącznie ty . Szykuj się Kurise .
K:Niech wam będzie, to będzie
ostateczna walka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz