Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 lipca 2017

Rozdział: 117

Minęło kilka dni od kiedy Boruto pokonał Kawakiego, od tamtej pory siedział w swoim domku na wyspie pomiędzy 5 wielkimi nacjami, obecnie nadal leczył rany po tamtej walce, na połowie brzuchu oraz prawej ręce miał nałożony bandaż. Nagle po chwili rozległo się pukanie do drzwi, blondyn nie wiedząc kto to jest podszedł to sprawdzić. Kiedy otworzył drzwi zastał w nich czarnowłosą Uchihe.
BU:Sarada, co ty tutaj robisz?
S:Jak to co, wprowadzam się do ciebie. (odparła radośnie wchodząc do mieszkania Uzumakiego)
BU:C...co, ale jak to? 
S:Tak to, ktoś musi mieć cię na oku, i właściwie kiedy tu tak właściwie sprzątałeś? (spytała patrząc na tony kurzu, plam oraz pleśni)
BU:Wiesz jakoś nie miałem do tego głowy.
S:W takim razie od dziś to się zmieni.
Kiedy tak Boruto patrzył na swoją dziewczynę bez ręki, miał sobie za złe że nie mógł jej w tamtej sytuacji obronić.
BU:Sarada.
S:Co się stało?
BU:Przepraszam.
S:Za co?
BU:Z mojej winy straciłaś rękę.
S:Co ty mówisz, to nie twoja wina, to przez to że za wcześnie spuściłam gardę, i zbyt późno zauważyłam tą kulę energii.
BU:Ale gdybym był trochę silniejszy wtedy, to by do tego nie doszło.
Dziewczyna już nic nie powiedziała tylko podeszła do chłopaka i go pocałowała.
S:Nie martw się o moją rękę, Tsunadę wkrótce mi ją odnowi z komórek pierwszego Hokage.
BU:Naprawdę?
S:Tak.
BU:To w takim razie, co powiesz na mały spacer po wyspie?
S:Chętnie.

I tak wszystko powoli wracało do normy, prawie jak w poprzednim życiu Boruto, z paroma różnicami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz