Kiedy Boruto wracał do wioski Liścia, nagle usłyszał jakieś krzyki. Bez chwili zwątpienia poszedł w
stronę z której usłyszał. Gdy tam dotarł przeżył szok.
Miasteczko wyglądało jak ruina, na ulicach były sterty trupów
otoczone ogromną kałużą krwi. Chłopaka ten widok tak zaskoczył, że aż nie mógł się ruszyć. Zwłaszcza moment jak jakaś
zakapturzona osoba, odcina głowę jakiejś kobiecie. Gdy obrócił
się w stronę blondyna, ten spostrzegł na nim jakąś czarną
maskę.
-Więc jednak się pojawiłeś?
B:K..kim ty jesteś i czego chcesz?
-Wkrótce się dowiesz. (odparł
tajemniczy mężczyzna po czym zniknął )
Kiedy Boruto się otrząsnął, od
razu wrócił do wioski. Do której dotarł po jakiś dwóch dniach.
Gdy był już w niej, nie zwracał
uwagi na ludzi ani na otoczenie, przed oczami nadal miał ten
straszny obraz.
M:Boruto...Hej , Boruto (powiedział
Mitsuki , chcąc się przywitać )
Ale blondyn nie zwracał na niego uwagi, od razu udał się do swojego tymczasowego mieszkania, pech chciał
tak że w mieszkaniu była Kushina, która od razu do niego
podbiegła i go przytuliła.
Ku:Boruto wreszcie wróciłeś i
urosłeś trochę. Choć zrobiłam właśnie obiad, zjesz i
opowiesz jak było.
B:Przepraszam Babciu, ale nie jestem
głody.
Ku:Czy coś się stało?
Blondyn nic więcej nie powiedział
tylko poszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko.
B:Dlaczego, dlaczego ja się tak
zachowuje? Jestem przecież silny.
Chłopak porozmyślał trochę i
wyszedł przez okno, nie wiedząc gdzie idzie.
Idąc tak minął swoją przyjaciółkę
Saradę (która mało się zmieniła , tylko włosy miała dłuższe), która chciała go zawołać, lecz Uzumaki ją zignorował. Po jakiś
kilku minutach blondyn dotarł na jakąś polanę, otoczoną lasem a
w środku było nie wielkie jezioro. Chłopak położył się na brzegu i
zaczął wpatrywać się w księżyc, nie wiedział że jest
obserwowany. Po chwili do niego podeszła czarnowłosa Uchiha.
S:Mogę się dosiąść?
B:Jeśli chcesz. (odparł beznamiętnie)
Oboje siedzieli tak dłuższą chwile,
aż w końcu Sarada miała dość tej ciszy .
S:Powiesz mi co się stało?
B:Nic się nie stało , o czym mówisz?
S:Boruto.. przecież widzę?
Mimo że udawał , to tak naprawdę
miał ochotę się komuś wygadać.
B:Po prostu , kiedy wracałem do
wioski usłyszałem krzyki. Gdy dotarłem do źródła,
spostrzegłem setki zabitych ludzi. Tym który tego dokonał był
podobny, do tego który nas tu wysłał. Pewnie jest niesamowicie
potężny. Mimo że stałem się tak silny, to nic nie byłem w
stanie zrobić. Strach mnie sparaliżował.
S:Rozumiem. Strach to normalna rzecz,
każdy się czegoś boi. Ja pewnie bym się tak samo na twoim miejscu
zachowała. Ale jesteśmy shinobi, śmierć czeka na każdego z nas, prędzej czy później.
B:Sarada.. (oparł będąc zszokowany
słowami przyjaciółki )
S:Trzeba zacisnąć pięści i stawić
jej czoła. Przestań to rozpamiętywać i przeżywać i potraktuj
jaką normalną rzecz.
B:Masz racje , dziękuje ci. (odparł po chwili)
S:To co może wracamy?
B:Jasne.
Oboje wrócili do wioski rozmawiając w
międzyczasie na błahe tematy, kiedy doszli pod dom Sarady, ta
zrobiła coś co zszokowało blondyna, a właściwie pocałowała go w policzek.
S:Dziękuje ci za fajny spacer, do
jutra (odparła po czym wróciła do swojego domu)
Boruto jeszcze chwile stał w tym samym
miejscu , lecz po chwili i on udał się do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz