Minęło 2 lata od kąt Boruto
wyruszył do wioski wiru, od tamtej pory nie dawał znaku życia.
Anbu wysłane przez siódmego Hokage nie znalazło nawet śladu.
Naruto mimo że nie dawał tego po sobie poznać, to tak naprawdę
martwił się o swojego syna, tak samo jak jego przyjaciele.
Obecnie Siódmy siedział w swoim gabinecie i przeglądał jakieś
papiery. Chwilę później ktoś zapukał, po otrzymaniu
zaproszenia wszedł do środka.
SU:I jak, znalazłeś coś?
NU:Niestety nie. Minęły już dwa
lata, od kąt tam się udał.
SU:Saradzie powiedział że na pewno
wróci, ale kiedy to już nie.
NU:Dobra nie ważn , po co przyszedłeś?
SU:Dostałem info, że niedaleko
wioski widziano jakąś tajemniczą postać. Ubrana w czarny płaszcz, miała maskę oraz założony kaptur. Zabił kilku ludzi którzy
chcieli się dowiedzieć kim on jest.
NU:Rozumiem, w takim razie wyśle tam patrol.
Kilka dni później, patrol który
wysłał na zwiad został zamordowany.
NU:Cholera, to byli wyszkoleni Joinini. Ten gość musi być niebezpieczny. Musimy wzmocnić ochronę
wioski, przekażcie to do najbardziej silnych shinobi, by mieli
czujność na bramę wioski.
-Tak jest (odparli trójka chuuninów )
Do wioski liścia powoli zbliżał się
zamaskowany mężczyzna.
SU:Jesteś pewny, że to zadziała?
NU:Nie wiem, nie jestem w stanie
przewidzieć jaki on jest potężny, w razie jakby się zrobiło
niebezpiecznie to wkroczę do akcj .
SU:Rozumiem.
Po jakiś czterech godzinach przed
bramą wioski stanął tajemniczy mężczyzna.
-Stój ani kroku dalej. Powiedział
jeden z shinobi.
-Kim jesteś? Dodał.
MD:A to jest chyba nie wasza sprawa.
-W takim razie, powstrzymamy cię siłą
i oddamy czcigodnemu siódmemu.
Kay:Jeśli wam się to uda.
5 chuuninów rzuciło się na
zamaskowanego mężczyznę, każdy zaatakował techniką z innym
żywiołem. Lecz nikt nie trafił w cel.
-Gdzie on się podział?
-Zniknął?
Nagle jeden z ninja liścia padł
martwy na ziemie, po chwili stało się to samo z pozostałą trójką. Ostatni zniknął z pola widzenia przeciwnikowi, czym go mocno
zaskoczył.
MD:Co, gdzie on zniknął?
Nagle pojawił się za masked-manem i
chwycił go za ramiona.
-Załatwię cię, choćbym sam miał
zginąć.
MD:Co? To nie możliwe.
Nagle ciało shinobi liścia zaczęło
świecić jasnym światłem.
MD:Ty gnoju, chcesz wysadzić siebie i
mnie?
-Nie mam innego wyboru.
Chwilę później ciało shinobi liścia
eksplodowało , powodując średniej wielkości wybuch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz